Dzięki mojej siostrze miał okazję po raz pierwszy od 2007 roku pójść do teatru! Święto we wsi! Kultura wysoka! Hura!
Spektakl maraton, bo 4 bite godziny, ale nie żałuję.
Nie znam reżysera ( Jan Klata), nic o nim wcześniej nie słyszałam, ale na pierwszej przerwie już było słychać wśród widowni,że albo się tę sztukę kocha ( dobre! ) albo nienawidzi ( co to za bzdura!).
Generalnie i moim bardzo ogólnym zdaniem sztuka świetna z kilku względów, choć nie dla wszystkich. Ale po kolei.
Jak myślimy o Trylogii Sienkiewicza, to mamy przed oczami albo egzemplarz który przerabialiśmy na lekcjach polskiego, albo filmową wersję z bohaterami - ikonami.Tymczasem tutaj wszystko jest na opak.
Jest baza- oryginalny tekst Sienkiewicza ( z niewielkimi wstawkami), pocięty i dostosowanydo kolejnych obrazów, które tworzą głowne wątki poszczególnych tomów Trylogii. I to by było na tyle tradycyjnego podejścia. Reszta jest czystą fantazją ( a własciwoe fantasmagorią ) reżysera. Totalna demitologizacja bohaterów, podkreślenie typowych polskich cech charakteru, nawet dobór aktórów do poszczególnych ról jest niestenadardowy. A wszystko odbywa się w ubogiej scenografii jakby z domu wariatów/ szpitala / kościoła przekształconego w szpital (?). Łóżka służą jako konie, stoły a nawet szańce.Cieżko pisać o takiej mnogości wątków, aluzji, ironicznych żartów, specyficznych podkreśleń...
Na początku zastanawiałam się' ale o co chodzi?'. Chodzi o to, żeby myśleć, umieć wyjść poza pewne ramy, zobaczyć bohaterów Trylogii jako zwykłych ludzi postawionych w konkretnym miejscu i czasie, ale także pewne typy dziś. Jest współczesna muzyka, aluzje do filmowych adaptacji, współczesne kostiumy. I 4 godziny swoistego maratonu zarówno dla aktorów jak i publiczności.
Polecam przede wszystkim tym, którzy chcą zobaczyć coś innego. Żeby w pełni docenić i zrozumieć sztukę potrzebna jest znajomość powieści i ich filmowych adaptacji. Uważam, że nie nadaje się dla szkolnych wycieczek ( były też i takie na widowni), bo nie odbiorą jej nawet w części tak, jak życzyłby sobie jej twórca.Obsada świetnych starych aktorów Starego Teatru przeplata się z młodymi, którzy nie ustępują pola, o czym świadczą nagrody dla całego spektaklu jak i poszczególnych odtwórców ról.
Śmiech, wzruszenie, zaduma, litość i trwoga- czyli porządne składniki katharsis.
Tu wszelkie info i recenzje - przeczytajcie.
I jeśli możecie - idźcie koniecznie!
A siostrze za sponsoring chwała i bug bogu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz