motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

czwartek, 16 lutego 2012

Na Święty Walenty poszło nam w pięty...

Postanowiłam już kilka dni wcześniej uczcić walentynki na słodko i wypróbować dwa nowe przepisy z mojego ulubionego bloga www.mojewypieki.blox.pl .
I tak skusiłam się na mufinki tiramisu oraz sernik walentynkowy- oglądnijcie zdjęcia Doroty - są boskie!!!! Mnie również się udało. Oto moje.


Najpierw sernik - banalny, do zrobienia dla każdego. Będzie świetną propozycją na lato z każdymi owocami i każdą galaretką, niekoniecznie w foremce serduszko. Mleko skondensowane nadaje mu odpowiednią słodycz, a równoczesnie sprawia,że nie jest mdły, lecz w sam raz! Ja użyłam galaretek poziomkowych i opakowania mrożonych wiśni.

Mufinki Tiramisu - zachwyciłam sie dekoracją u Doroty, niestety nie posiadam ( jeszcze!) okrągłej końcówki do wyciskania. Zrobiłam więc po swojemu. Oceńcie sami:


Każdą naponczowałam za pomoca strzykawki likierem kawowym, jak torcik. Mufinki nie są może z tych najszybszych pt. 'wymieszaj i upiecz w 20 min', robi się je raczej jak ucierane ciasto, ale są tej roboty po stokroć warte! Na pewno wypróbuję upieczenie ich jako jednego ciasta i przełożenie kremem tiramisu. Ciasto jest wilgotne, w sam raz słodkie z nutką kawy. Są bardzo wykwintne i spokojnie w tej formie mogłyby się znaleźć na eleganckim przyjęciu. Wychodzi ich jednak w tradycyjnych foremkach 10 szt. Stanowczo za mało!!!Zniknęły jako pierwsze :)

Do dekoracji mufinek i sernika użyłam 500 ml śmietany kremówki i 500 g serka mascarpone, a ponieważ zostało mi troszkę masy serowej użyłam jej jeszcze do szybkiego tiramisu, wykorzystując resztki likieru kawowego i kakao.


Ponieważ wszystko było z serduszkami, drugie śniadanie Jaśka również:


Największą atrakcją dnia były walentynki wykonane przez Jaśka. Ja tylko pisałam dla kogo na górze i podyktowany komentarz na dole. Jako jedyna dostałam tekst: 'Jesteś bardzo najlepsza' i spuchłam z dumy natychmiast.
Z prac Jaśka powstała wystawa, więc każdy spragniony 'śtuki' może ją u nas oglądać do 25.02 oczywiście, a fotkę z wernisażu wieszam już teraz:


Dla wyjaśnienia: opróćz różnych wzorów graficznych każdemu Jasiek namalował to, co umie najlepiej rysować, czyli wielki staw ( cokolwiek to znaczy i jakkolwiek wygląda - to to czerwoną kredką...)
Jak widac nawet matka nie wie, co autor miał na myśli.

Miałam genialny pomysł, żeby zjeść sushi z restauracji Zen, o której już pisałam kiedyś, ale na taki sam wpadło prawdopodobnie pół Krakowa i w walentynki nie sprzedawali na wynos, a tłok był taki w lokalu, że o matko.
Z pomysłu nie zrezygnowałam i zamówiłam sushi w www.haikusushi.pl - dużo taniej, dowóz gratis i naprawde dobre! Nie ma to jak w Zen, gdzie robia wszystko świeżutkie, na oczach klienta i na miejscu ( które jest bardzo klimatyczne), ale z haiku bardzo smakowało nam i mamie, która jadła je pierwszy raz w życiu.Miało być dostarczone między 21:00 a 22:00 i za minutę 22:00, kiedy pokroiłam już serniczek i postawiłam krzyżyk na haiku - pojawił się zziębnięty kurier.


Jako walentynki małż przyniósł dwie płyty dvd z druga serią kultowej bajki Baranek Shaun,więc zarykiwaliśmy się wszyscy do 23:00.

Co do baranka - absolutnie kultowa pozycja bajki według mnie przede wszystkim dla dorosłych, bo ilość grepsów w niej zawartych jest imponująca. Koniecznie obejrzyjcie choć jeden odcinek na youtube!!!

zdjęcia ze strony empik.pl

Najedzeni i wyśmiani spokojnie zakończylismy imprezę gorącą herbatą:)
Nie ma jak poczucie humoru i pyszne jedzonko!