'Tu dzwonidź jeźli kto hce po rady'- jak było w Kubusiu Puchatku :) Zapraszam!
Warto było coś powiedzieć, bo dostałam nagrody niespodzianki i trochę fajnych informacji na temat kosmetyków. A na zdjęciu z menedżerką Magdą:
...której bardzo dziękuję za spotkanie! Było naprawdę fajnie!
A potem świńskim truchtem poleciałam do kina z Justyną na film "Woda dla słoni".
Najpierw trailer- można go oglądnąć tu.
zdjęcie stąd
Na początku była książka i jej ciekawa recenzja tutaj - przeczytajcie ją ( i książkę i recenzję. Recenzję najpierw :)).
Ja poszłam na łatwiznę i zaczęłam od filmu.Chyba niesłusznie.Po przeczytaniu recenzji chcę na pewno ją przeczytać, więc jeśli kto ma, to niech da znać! Ustawiam się w kolejce.
Film oglądnęłam raz i uważam ,że wystarczy.
Nie wzruszyłam się, nie popłakałam, nie uśmiałam, nie zachwyciłam do głębi serca. Miły seans na wtorkowy ( i nie tylko wieczór) , ale nie arcydzieło.
Z trójki głównych aktorów( Pattison, Whiterspoon, Waltz) zdecydowanie wybija się Waltz- dyrektor i właściciel cyrku. W nim naprawdę widzimy esencję emocji tego filmu dobrze pokazaną. Blondynka gra blondynkę, a Pattison to nazwisko dla mnie po tym filmie znaczące ( gra jak warzywo...).
Tu może moje sądy są głęboko obrazoburcze i sprzeczne z rzeszą zabijających się o spojrzenie wampira -Pattisona młodych i starszych kobietek, ale widząc go w tej roli uważam go za aktora początkującego i raczej przereklamowanego.
Śmiech na sali wywołują nie perypetie bohaterów, ale język polski boskiego Roberta ( nawiasem mówić naprawdę cienki. Nie wiem jakiego miał nauczyciela, ale słabo się przyłożył).
Kolejna historia o cudzołóstwie, która w tej wersji wydaje mi się płytka i schematyczna. Choć ogląda się miło i bezkompleksowo.
Podobały mi się różne rzeczy np. postać lekarza w prosektorium, muzyka, postaci załogi cyrkowej, gra ktorska głównego bohatera -staruszka Hala Holbrooka. W uszach został okrzyk z areny 'Ladies and Gentelmen and children at all age!'
Generalnie warto zacząć od książki,żeby niekoniecznie zobaczyć film. Ale 2 godziny w sumie minęły szybko i siedzenie nie bolało mnie od fotela.Na sobotę do kotleta może być.
Info o filmie tu.
Na szczęście milsze wrażenie zrobiło na mnie bardzo dobre spagetti carbonara, które wcięłyśmy po filmie we włoskiej knajpie.I o to się Polska biła!