motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

czwartek, 23 czerwca 2011

Nine - Dziewięć

Tym razem film obejrzany w zaciszu domowego 'laptoka'.
Dodatek do wakacyjnego"Twojego Stylu".
Było o nim głośno w zeszłym roku, jako o poważnym kandydacie do Oskarów. Ostatecznie nie zdobył żadnego. Może i słusznie? Info o filmie - tutaj .


zdjęcie stąd

Okazuje się,że nazwisko reżysera, gwiazdorska obsada i duży budżet nie gwarantują totalnego sukcesu za każdym razem.

Pomysł na film ciekawy, ale akcja ciągnie się jak ogromnie długie spaghetti. Choć przed naszymi oczami pojawiają się megagwiazdy, żadna z piosenek nie wpadła mi w ucho. (w musicalu Chicago- prawie wszystkie!). Numery śpiewane wydają się osobnymi teledyskami- rewelacyjnie zrobionymi,a le jakby z innej bajki.Trochę festiwal Radia Erewań: nie w Warszawie, ale w Moskwie, nie rozdają, ale kradną i nie auta, tylko rowery...

Psów dużych nie wieszam. Można oglądnąć w wolny wieczór z paczką czipsów lub popcornem ( co uczyniłam), bo człowiek się nie zapluje ze śmiechu lub płaczu.

Zabrakło mi takiej klasycznej magii kina i nawet nie wiem, czyja to wina, bo wszyscy robią dobrze swoją robotę, a jednak niedosyt pozostaje i to spory :(

Tramwaj zwany pożądaniem w Bagateli

Już nie pamiętam od kiedy planowałyśmy tzw. wyjście kulturalne z Asią. W końcu wyszło!
I my wyszłyśmy z własnych domów i to od razu w kulturę wysoką. Jak się odchamiać to z fasonem:)

Spektakl w Bagateli, w piękny ciepły wieczór, ze świetną obsadą... ale po kolei.

zdjęcie stąd .
Sztuka trudna, zmuszająca do myślenia, o problemach trójki ludzi, którzy zanim się spotkali w określonym miejscu ( Nowy Orlean) i czasie ( sztuka Tennesee Williamsa pisana w 1951r. opowiada o tamtych czasach w tamtych realiach) również sporo przeżyli. Blanche i Stella- dwie siostry oraz mąż Stelli- Stanley. Streszczenie sztuki i info z Bagateli tutaj.

Choć typy wyraziste, na końcu okazuje się,że postaci nie są jednoznaczne i wiele z nich ( a zwłaszcza Blanche) ma swoje tajemnice.

Dużo psychologii, dużo ludzkich emocji, cierpienia, samotności, ale też dzięki obsadzie sporo humoru w tej "nieoptymistycznej" sztuce.

Adaptacja należy do tzw. dzieł obciążonych, czyli takich, których kultową wersję już ktoś popełnił i trudno się do niej nie odnieść. Próbuję oglądnąć całość adaptacji filmowej z Marlonem Brando i Vivien Leigh - na razie udało mi się to tylko we fragmentach i recenzjach. Duet faktycznie niesamowity ( Vivien wręcz hipnotyzuje!) i kultowy. Trochę o sztuce - tutaj i tej adaptacji - tutaj .

Jak mówi recenzja spektaklu z Bagateli ( całość recenzji tu)" postaci po prostu są". Najbardziej zdecydowanie "jest" Magdalena Walach w roli Blanche. Rola świetnie i dynamicznie zagrana, pokazująca historię i tragedię życia Blache oraz jej powolne popadanie w obłęd.Siedząc w pierwszym rzędzie miałam okazję widzieć ją z bardzo bliska i przekonałam się jak to piękna i delikatna kobieta. Jesłi ktoś na żywo jest ładniejszy niż w tv, to według mnie jest naprawdę piękny. Choć w przerysowanym makijażu, charakterystycznych kostiumach pokazała klasę zarówno jako aktorka jak i jako kobieta. Super!!!!

Pooglądajcie choćby zdjęcia z prób o tu .

Spektakl rozegrany ciekawie ze względu na scenografię i wykorzystanie tekstu. 3 niezależne plany, na których rozgrywa się akcja - Wielki kinowy ekran w tle ( na którym wyświetlane są sceny nakręcone kamerą i niektóre dialogi ze sztuki, scena właściwa i wejście aktorów w interakcje z publicznością.
I właśnie ten ostatni plan wspominam najmilej. To nie tylko zapach perfum Blanche i szelest jej sukien, ale wręcz wciągnięcie do gry widza- jedyne w swoim rodzaju! Nie zdradzę niespodzianki- idźcie i zobaczcie kto może!!!!! A niespodzianka w każdym spektaklu inna - fantastyczne! Długo po wyjściu komentowałyśmy, to co nas w niej zaskoczyło i rozbawiło :))))
Choć bilety nietanie - bardzo bardzo warto.

Konferencja - 125-lecie Avon

Ten rok jest dla mnie rokiem niespodzianek avonowych.
Najpierw wygrałam aparat, dzięki czemu założyłam tego bloga, a pierwszego czerwca zadzwoniła do mnie moja menedżerka z wieścią, że jadę na wielką konferencję Avon do Warszawy!!!! To są chwile nie do wiary, ale uwierzyłam, bo to przecież nie był pierwszy kwietnia...

W 3 autokary wyjechaliśmy z Krakowa o strasznej rannej godzinie, żeby zdążyć na rozpoczęcie o 12:00.Na szczęsćie była dłuższa chwila po drodze,żeby się przebrać. Wskoczyłam więc w biznesowo-elegancki look:



Najdłuższą część stanowiła konferencja sama w sobie przedzielona lunchem. Była loteria z cennymi nagrodami ( niestety nie wygrałam samochodu ani diamentowej biżuterii) i na koniec koncert gwiazdy.

Jedną ze współprowadzących była Katarzyna Zielińska.



Była oczywiście światowa prezes Avonu Andrea Jung oraz kadra zarządzająca w Polsce i na rynkach wschodnich. Mile ujęli mnie Panowie głównodowodzący Orlando Andrei i Goran Petrović, którzy okazali się fajnymi facetami z poczuciem humoru i przemile traktowali wszystkie Panie wchodzące na scenę.


 Sporo tematów - nowy kwartał i nowe produkty katalogowe, inicjatywy Avon ( przekazano czek na 60 000 zł polskiej Niebieskiej Linii), wypowiedzi znanych ludzi kultury i polityki na temat Avon. Na gali obecna była Reese Whiterspoon, która opowiadała o kampanii Avon Kontra Przemoc- miałam okazję przekonać się jaka to filigranowa kobietka!


Na koniec z wieloma bisami wystąpiła Beata Kozidrak z zespołem Bajm.Miło było siedzieć tak blisko sceny w swoim sektorze i po prostu sobie posłuchać. Byli tacy ( głownie takie), co darli majty przed sceną, ale mnie po trzeciej piosence tak rezonowała krtań od basów, że musiałam wyjść na korytarz i tam spokojnie dosłuchałam do końca. Miałam tylko swój mały aparacik, więc jakość zdjęć we wnętrzu nie najlepsza ( czytaj: żadna), a te co są to z telebimu, ale co zobaczyłam i posłuchałam to moje.


Pojechałam na totalnym luzie, dostałam piękny kosmetyczny prezent, zostałam nakarmiona i napojona i jeszcze przemiło rozmawiało mi się z towarzyszką podróży Magdą.Choć bolące nogi i zdrętwiały kręgosłup odsypiałam 2 dni - było warto!


Ciekawe czym jeszcze zaskoczy mnie Avon w tym roku?

Wizyta Eumychy i rodzinki

Wizyta była stanowczo za krótka , ale za to treściwa.
Po wymianie darów nie miałyśmy niestety wiele okazji do spokojnej rozmowy z powodu naszych dzieci, które postanowiły urządzić nam mały festiwal zwracania na siebie uwagi ( zwłaszcza mój Stach...).
Chyba ze względów logistycznych i innych życiowych nieprędko się zobaczymy, choć kto wie? Pozostaną mi przemiłe pamiątki i oczywiście kontakt telefoniczny i mailowy.
Poniżej dary od Gosi:


i jeszcze pudełko, które Gosia prezentuje u siebie na blogu o tu. W poście też inne fajowe rzeczy!

Niestety - nie zdążyłyśmy sobie zrobić wspólnego zdjęcia ze względu na absorbcję synami, a żałuję bardzo, bo byłoby to ostatnie zdjęcie Gosi '2w1"...
Gocha! Trzymaj się i nie daj się!!!!

sobota, 11 czerwca 2011

Adaptacja przedszkolna

Jesteśmy z Jaśkiem w trakcie dni adaptacyjnych przed rozpoczęciem roku szkolnego w przedszkolu.
Mały przedprzedszkolak wykazuje dużo entuzjazmu i energii i jak na razie wyrywa się do wyjścia:


A tam...nowe zabawki, nowi koledzy i koleżanki, malowanie, wyklejanie i duży ogród z różnymi atrakcjami:


Żeby tylko utrzymało mu się jak najdłużej...

Po powrocie do domu ma również kolorowo w ogrodzie:


i dwa kocury śpiochy, które można gonić po całym domu!


To się nazywa gimnastyka!




Strawberry Fields Forever!

Truskawki w szczycie sezonu rulez!
Postanowiłyśmy urządzić więc truskawkowy sabat.Udało się! Pomimo,że impreza odbywała się u mnie i zaspałam i nie wszystko przygotowałam na tip top - było pysznie :P
Temat potraktowany dowolnie i całościowo. Były stroje w kolorach truskawek ( najsłodsza- mała Gabrysia), pyszne dania i prezenty wymiankowe.
Najsampierw dary losu:


Dorota dała nam niezłą dawkę truskawek - kolczyki ( oczywiście natychmaist założyłyśmy), czekoladę i świeczki o wiadomym zapachu. Ja dorzuciłam torby na zakupy składające się do miniaturowych truskawek ( polecam- maleńkie i poręczne do torebki- made in nanu-nana). Od Uli dostałyśmy pyszne merci, które zniknęło w ciągu kilku sekund...

Obżerałyśmy się na maxa pysznościami własnej roboty. I tak:
sałatka:

-30 dkg truskawek
-kostka sera feta
-główka sałaty lodowej
-duży słoik czarnych oliwek
sos do sałatki:
- 7 łyżek oliwy
-5 łyżek octu balsamicznego
-5 łyżek soku malinowego
-kolorowy pieprz ( dużo!)
- sól
Sałatę, ser i truskawki pokroić,wymieszać z resztą składników. Przed podaniem polać sosem.

Do sałatki były gofry, czyli gofery. Przepis z mojego ulubionego bloga - jest tutaj . Dobre, bo bez cukru. Oczywiście można je podać z dowolnymi dodatkami.


Dodałam jeszcze czekoladowe fondue, w którym można było zamoczyć truskawki i duże pianki marsmallow (pianki można też piec na ognisku, ale to kiedy indziej).


Ula zachwyciła mnie banalnym w wykonaniu deserem, pięknie podanym i pysznym. Nadaje się nawet na królewskie stoły!
Połączenie musu z czerwonych owoców - truskawek, wiśni, porzeczek oraz jogurtu z ziarnami zbóż udekorowane wachlarzem z truskawki wygląda tak:


Dorota dołożyła truskawkową galaretkę, która wchodziła małym i dużym tak:


Jak zwykle paszcze nam się nie zamykały, a dzieci wariowały na całego.Na szczęście truskawki nam nie zbrzydły, nawet po takim festiwalu.
Najedzone, nagadane przesyłamy truskawkowe całusy !






niedziela, 5 czerwca 2011

Teraz czytam...Pokój z widokiem

Absolutny klasyk, chyba dobrze znany. Rozsławiony przez adaptację filmową.
Trochę o jednym i o drugim.
W moim przypadku najpierw dawno obejrzany film, a teraz przeczytana powieść ( dodatek do czasopisma "Zwierciadło"). Choć zazwyczaj staram się poznawać od książki- kolejności nie żałuję. Można tak i tak.

zdjęcie stąd

Na zbliżające się upalne i leniwe wakacyjne dni lektura idealna. Świetnie, lekko ironicznie z poczuciem humoru napisana historia o dwójce młodych ludzi, którzy pewnego dnia spotykają się, przeżywają kilka wspólnych dni we Florencji mieszkając w jednym pensjonacie, a potem znów wpadają na siebie w nieoczekiwanych okolicznościach.

To co stanowi o sile tej powieści, to przede wszystkim fantastyczny język narratora, który patrzy z boku na rozgrywające się wydarzenia i komentuje z perspektywy zarówno własnej  jak i innych osób. Akcja rozgrywa się w końcu XIX wieku , czyli w "czasach Ani z Zielonego Wzgórza" - rwącej epoce wiktoriańskiej, ale poglądy narratora wcale takie nie są! Ze swoistym humorem i dystansem komentuje postępowanie bohaterów i tło społeczne, a nawet opisy przyrody :)

Rewelacyjne są stworzone postaci- bardzo typowe dla obrazka epoki, ale charakterystyczne,żyjące własnym życiem. Jest więc para mlodych - Lucy i George, kuzynka Charlotta- przyzwoitka Lucy, ojciec George'a... własciwie każda występująca w książce osoba jest puzzlem idealnie dobranym do całości układanki i trudno byłoby ją pominąć lub zastąpić: mówi własnym specyficznym językiem i ma swoją większą lub mniejszą rolę do spełnienia.

Choć tematy obyczajowe, to chyba każdemu bliskie - decyzja o zamążpójściu, o niezależności, poznanie tego co w życiu ważne, dobre, istotne, być czy mieć, zdradzić czy nie powierzoną tajemnicę...Ujęły mnie drobiazgi - rola fiołków, zepsuty piecyk, monokl i piękny obraz Florencji, w której trudno się nie zakochać ( byłam! widziałam! może i was powieść skłoni do wycieczki do Włoch, jak autora do napisania tej powieści?).

Czyta się doskonale...i zdecydowanie za szybko :( Akcja ,choć dotyczy banalnych wydarzeń bardzo ciąga i z każdą kolejną stroną zaczynamy kibicować młodym, których droga do zakończenia historii nie jest usłana różami.Nie chcę opowiadać książki - musicie ją przeczytać!

A film jest jej świetnym uzupełnieniem. Więcej o filmie tutaj. Doczekał się nawet hasła w wikipedii
Uważam ,że jest fantastyczną i bardzo wierną ekranizacją powieści. W jakiś sposób reżyserowi udało się oddać jej specyficzny klimat - zarówno czasy królowej Wiktorii jak i stosunek do nich narratora i zapowiedź zmian społecznych, które w tyle zostawiają cały świat w tej historii przedstawiony. Bardzo ciepło, leniwie sączy się z ekranu dając nam wrażenie,że pokazana Florencja i wakacje na angielskiej prowincji zamknięte w kadrze mogą trwać wiecznie w naszej filmowej pamięci.

Kreacje aktorskie- doskonałe, bo obsada znakomita! Nie żałuję,że czytając książkę miałam przed oczami gotową wizję każdej postaci - chyba lepiej bym ich wszystkich nie wymyśliła.
Warto poświęcić dwa upalne popołudnia ( jedno na książkę, drugie na film),żeby na spokojnie zanurzyć się w świat wydarzeń i ludzi pozornie błahych, którzy mogą nam pokazać piękno chwili i to co w nas samych ważne.
Film obsypany nagrodami, więc to nie tylko moja opinia :)
Jeśli ktoś nie mógł przebrnąć przez powyższy może przydługi tekst, to teraz skrutinium :)
- w dwóch słowach: POLECAM GORĄCO!





środa, 1 czerwca 2011

Dzień Dziecka - obchody właściwe

Zaczęło się skromnie i niewinnie- dzień jak co dzień.
W ogrodzie jakby nigdy nic spokojnie wszystko kwitło:


Burza gości i atrakcji rozpętała się po obiedzie, kiedy to najpierw zaszła świadomie ciocia Asia przynosząc pacyfistyczna broń w postaci pistoletów automatycznych do baniek.
Po wypróbowaniu jak sprzęt działa i krótkiej serii wstępnej, Jasiek postanowił zaatakować brata:


Następne ciocie w kolejce- Agnieszka i Ania przyniosły pyszne soczki i książeczkę o wiele mówiącym pedagogicznym tytule "Franklin ucieka z domu"- Jaśkowi na pewno się przyda w niejednej sytuacji. Dziękujemy!


I w końcu babcia i dziadek wręczyli chłopakom porządne taczki do piachu, które posłużyły oczywiście do wyścigów po ogródku:


Każdy gość w dniu dzisiejszym był częstowany kolorowymi mufinkami.Przepis na ciasto oczywiście z mojego ulubionego bloga stąd, masa czekoladowa stąd , a do dekoracji użyłam złotego maczku, oraz cukrowych dekoracji dr.Oetkera konfetti oraz kropeczek, za które serdecznie dziękuję Dorocie. Bardzo się przydały!



Najlepsza rekomendacją dla mufinów jest to, że o 14:00 było ich 17 sztuk, do chwili obecnej dotrwała jedna i to zarezerwowana.
Są świetne nie tylko na dziecięce przyjęcia, a krem banalny i pysznie czekoladowy powstaje w 2 minuty!!!! Poniżej wielkie ich żarcie.



Życzę wszystkim najmilszych, najbardziej słonecznych chwil z okazji Dnia Dziecka oraz tego, aby nigdy nie zgubić tego dziecka, które mamy w sobie!!!!

P.S. Prezentobiorcy dziękują wszystkim prezentodawcom za piękne upominki i wesołą atmosferę !