motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

piątek, 11 lutego 2011

Mamo! Babaj!

Uwielbiam spać. Mogę w każdej pozycji i dowolnie długo, póki ktoś mnie nie obudzi. Mój podstępny mąż trzasnął mi wczoraj fotkę jak zasnęłam. A ile radości miał z tego! A jaki dumny!




W szkole i na studiach przesypiałam duże przerwy i nudne wykłady, które trzeba było zaliczyć. Spanie jest super! Najchętniej zapadałabym w sen zimowy w listopadzie i spokojnie budziła się np. w marcu – szkoda ,że tak się nie da…


Przy dwójce potworów spania po prostu nie ma, bo jak wytłumaczymy już, DLACZEGO toto nie śpi i podamy co trzeba na bolące i inne, to okazuje się, że i tak spało nie będzie, bo impreza w nocy jest fajniejsza niż w dzień. Ech… Dlatego celebruję chwile snu jak mogę. Najfajniej jak wiadomo śpi się nad ranem, kiedy trzeba wstawać do pracy, szkoły itp. Tzn. od 6:30 do 8:00. Milutko, cieplutko, ciekawe sny. Błogość pełna. Niestety, od kiedy Jasiek zaczął mówić, zaczął też stosować brutalny rytuał budzenia mnie skorym świtem. Podchodzi taki ( razem ze Staszkiem, ale ten przynajmniej nic nie mówi, tylko się gramoli na łóżko) i pac! Pac! Po moim ryjku z okrzykiem, który wstrząsa posadami domu: MAMO! BABAJ! I tak do skutku. Nie ma lepszego budzika. Koszmar jakiś. Co ciekawe, on też śpi w dziwnych pozycjach. Tu kompletnie zaczadzony jak miał 3 miesiące i jeszcze robiłam mu zdjęcia jak śpi. Teraz w nocy nawet bym się nie odważyła :)
Analogia do zdjęcia mamusi bije po oczach...

 
W taką pogodę jak dziś, gdy ciśnienie też się nie wychyla, warto postawić się na nogi czymś pysznym. Ja już jestem po kawie z dużą , mleczną pianką. MNIAM! A wy? Która godzina? ( patrz zegar obok) Już? BABAJCIE!!!!!