motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

wtorek, 12 lutego 2013

Jeszcze o... zeszłorocznych ślubach

W minionym roku byłam na dwóch i dwóch weselach, w tym roku jestem zaproszona na trzy śluby i dwa wesela.

Od kiedy przygotowywałam swój ślub i wesele, niesamowitą przyjemność sprawia mi uczestniczenie w tych ceremoniach. Dziś ślub to jest osobny temat, osobna instytucja, tyle możliwości i gadżetów,że głowa boli. Pojawiły się nowe tradycje i zwyczaje.
Jak wielokrotnie się przekonałam to nie ilość pieniędzy włożona w organizację ( choć sama impreza do tanich nie należy), ale przede wszystkim pomysłowość i serce do takich imprez gwarantują dobra zabawę wszystkim. Oczywiście nie należy zapominać o Młodej Parze jako bohaterach dnia i wieczoru, w końcu to oni dyktują ton, ale potrzebne jest to'coś', co sprawia,że dany ślub i wesele jest wyjątkowe i długo pamiętane.

Dwa śluby, dwa miejsca, dwie różne pary.Wspominam o nich dzisiaj, bo dopiero od niedawna mam komplet zdjęć. A temat ślubów jest bardzo bliski walentynkom, które już za dwa dni.

Gosia i Krzysztof.
Najgorętszy dzień jaki kiedykolwiek przeżyłam. Nawet prawdziwą Saharę wspominam lepiej. Dosłownie żar lał się z nieba. A oni przejęci, zakochani, w innym świecie. Ślub w małej kaplicy sióstr w małej miejscowości pod Tarnowem, wesele w pobliskiej restauracji. Urzekło mnie to,że oboje chcieli, aby to było tradycyjne wesele. I pod paroma szczególnymi względami - było. I było wyjątkowe.
Po błogosławieństwie w domu panny młodej ( u młodego też było) cały orszak z młodymi na czele przeszedł do kościoła. Cudny widok i piękna tradycja orszaków weselnych. Przypomniały mi się zdjęcia moich rodziców z ich wesela- tak samo było 50 lat temu! I koronkowa parasolka Panny Młodej - jak z zeszłego stulecia...
Malutka kaplica, kuzyn, który przejęty przeczytał pierwsze czytanie. Ksiądz, który o Adamie i Ewie w raju mówił krótko i z sensem. A potem przyjęcie w restauracji, w której przy tej temperaturze klimatyzacja ledwo nadążała. Mimo ciężkich warunków pogodowych goście bawili się świetnie! Mnie urzekł leciwy dziadek Panny Młodej, który bawił się najlepiej ze wszystkich przy muzyce zespołu weselnego dając przykład imprezowania starej gwardii. A o północy  prezent jednego z gości dla Młodych- piękny pokaz ogni sztucznych! Oj było na co popatrzeć!!!!


Danusia i Piotr.
Oboje z Krakowa, więc ślub również w Krakowie- w klimatycznym kościele Bożego Ciała. Zaprzyjaźniony ksiądz z przemiłym i wesołym kazaniem. Oboje postanowili,że nie chcą kwiatów, ale zbierają maskotki i dary dla potrzebujących dzieci. Utonęli w pluszakach!!! Wesele na pobliskim Kazimierzu - również rzut beretem, w bardzo eleganckiej hotelowej restauracji. Pięknie przybrane stoły i dekoracje potraw pamiętam do tej pory. Wrażenie zrobił na mnie szczególnie szwedzki stół. Grał DJ- wesoło i pod nogę.Pierwszy taniec- jeden z najładniejszych , jakie widziałam!!!! Szczególnym było to,że 90% osób na sali stanowili młodzi- znajomi i przyjaciele Państwa Młodych. Było rzucanie czym popadnie, wzruszające podziękowania dla rodziców i dobra zabawa do białego rana!


O obu imprezach długo by mówić, bo momenty były!!!!.
 Ja skrzętnie kolekcjonuję wszystkie zaproszenia ślubne i lubię wspominać co szczególnego wydarzyło się na każdej z nich. Już przebieram nogami i nie mogę doczekać się majowych i czerwcowych ślubów i wesel.

Ciekawe, czym zaskoczą mnie Państwo Młodzi w tym roku?

A kartka na dziś to: