motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

niedziela, 19 stycznia 2014

Oglądnęłam-polecam: "Czas na miłość"

Film do dostania obecnie z gazetą , albo w kinach. Zachwyty nad nim trwały już jakiś czas w prasie i tv, więc postanowiłam sprawdzić osobiście o co chodzi, bo walentynki blisko, a poza tym lubię sobie wieczorem jak potwory usną oglądnąć co nieco, raczej na kompie, bo w tv rzadko leci coś dobrego, a jeśli już, to jak wiadomo o dzikich godzinach.

Strona filmu na Filwebie - TUTAJ  Poczytajcie sobie o wykonawcach i całej liście płac po przeczytaniu tego posta.



Plakat - taki sobie ( wiadomo,że będzie on i ona), streszczenie bardziej mnie odrzucało niż zachęcało, bo co to za oryginalny pomysł,ze ktoś przenosi sie w czasie? 'Ale to już było' i to wielokrotnie.
Zasiadłam i patrzę.

Po pierwsze tytuł - Polacy ( jakaś silna grupa pod wezwaniem, ale do dziś nie wiadomo kto w niej zasiada i chyba nepotym panuje tam od pokoleń) mają absolutna palmę pierwszeństwa w nieodpowiednim tłumaczeniu tytułów zagranicznych filmów. Absolutem tego gatunku jest oczywiście 'Wirujący seks' zamiast 'Dirty dancing', ale tu też jest nieźle. Nie wiem,kto zdecydował o takiej wersji polskiej, ale tytuł angielski brzmi 'About time' czyli 'O czasie, na temat czasu' i jest to tytuł właściwy, który najlepiej oddaje zjawiska w tym filmie zachodzące.Zjawiska właśnie, bo jest to film nietypowy i zjawiskowy, o czasie przede wszystkim i o miłości, ale po kolei.

Akcja dzieje się współcześnie, oglądamy życie pewnej rodziny, a szczególnie syna, który właśnie skończył 25 lat i od swojego ojca dowiaduje sie o wielkim rodzinnym sekrecie - mężczyźni w tej rodzinie mogą podróżować w czasie! Dzięki tej umiejętności młody robi co może, aby spełnić swoje marzenie i znaleźć sobie dziewczynę. Najpiękniejszy nie jest i to mu trochę utrudnia sprawę, bo na ekranie pojawiają się od czasu do czasu superlaski i superfaceci, ale nie na nich film się koncentruje.
Generalnie- nasz bohater Tim osiąga swój cel. I tu właściwie w połowie ten film mógłby się skończyć. Tymczasem historia idzie dalej.

Bo nie jest to tylko jego historia i to jest najfajniejsze. Drugi plan i drugie dno tego filmu są niesamowite! Nie jest to tylko historyjka o tym jak jedno poznaje drugie, ale przede wszystkim jakie są ich wzajemne relacje do siebie, do ich rodzin, do świata w ogóle. Za pomoca obrazków do bólu prawdziwych i codziennych wchodzimy w świat tej historii realizmu magicznego jak w masło.Widzimy swoje problemy, swoje tęsknoty, swoje własne kurka życie, swoje szczęśliwe i nieszczęśliwe i smutne chwile, a to wszystko nic nowego i zawsze to samo od zajarania dziejów, ale tak pięknie i subtelnie pokazane, że w ogóle nie zauważamy,że film oglądamy! I na tym chyba tak naprawdę polega realizm magiczny tego filmu - magia ekranu i magia tej historii łączą się w jedno. Theatrum mundi. Przeżyłam autentyczne katharsis w trakcie tego seansu.

To są wszystko trudne słowa, ale historia jest banalnie prosta, a pytania z jakimi mierzy się bohater wciąż od lat te same.

Po autorze kultowych filmów jak "To własnie miłość" czy "Notting Hill" spodziewałam się lekkiego i wesołego filmu, na którym można się nieźle pośmiać i ubawić, zostają nam w głowie kultowe teksty i ogólnie ronimy ze dwie łezki, ale z kina wychodzimy zrelaksowani i wracamy opowiedzieć znajomym 'Fajny film wczoraj widziałem' 'Momenty były?'- jak w znanym powszechnie słuchowisku kabaretu Elita.

Tu również momenty są :) Nie uśmiałam się jak dzika, choć mam swoją absolutnie ulubioną scenę- jak żona prosi męża o ocenę , w której sukience ma wyjść na ważne spotkanie- musicie to zobaczyć!!!!

Jest też wiele scen niesamowitych - wielka to zasługa aktorów, którzy czasami swoją mimiką pokazują takie emocje ,że hej. Np. już samo to, że młody nie dowierza swojemu ojcu, po tym co usłyszał, ale ponieważ traktują sie poważnie, idzie do szafy, zaciska pięści, zamyka oczy i... - super!

Bardzo czekałam na rolę Billa Nighty'ego, który tu gra ojca. Po pamiętnej kreacji podstarzałego rockmana w "To właśnie miłośc" mamy tu ojca rodziny, który ma jednak ten szalony błysk w oku i czasami wcale nie zachowuje się konwencjonalnie...

Obsada jest genialna! Ludzie, którzy wyglądają i zachowują się jak prawdziwi, żywi ludzie, a nie plastikowi bohaterowie amerykańskich schematów. Może dlatego tak lubię brytyjskie kino?

Nie truję już więcej, bo film jest absolutnie kultowy i każdy powinien go zobaczyć . Jeśli możecie - idźcie na niego lub wypożyczcie go na Walentynki , albo nie, oglądnijcie od razu. Po co czekać?

Jest to idealny film na zimowa chandrę, depresję, gorsze dni, kiedy na nic nie możemy się zdecydować, wszystko idzie nie tak, jak planowalismy, a życie daje w kość.Jak mamy dobry humor, tym bardziej się nadaje:)))))

Absolutny 'must have albo luksus' ( jak przeczytałam kiedyś na jednej aukcji allegro:)) i pod tym stwierdzeniem i tym fantastycznym filmem podpisuję się wszystkim co mam i wypycham was do oglądnięcia!