motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

środa, 12 czerwca 2013

Po francusku w 'Zakładce'

Po otwarciu nowej restauracji francuskiej w Krakowie i entuzjastycznej recenzji w Gazecie Wyborczej przyszedł prawdziwy szał pał na nowe kulinarne miejsce na mapie.
Miałam okazję być tam dwa razy i przyznam,że były to cudowne dwa razy!

Jesli szukacie w Krakowie miejsca z prostą, ale Prawdziwą  ( przez duże P) kuchnią, gdzie nie gotuje się z torebki, zupa smakuje jak zupa, a dania rozpływają się w ryjku - bardzo warto wybrać się do "Zakładki" przy . Nazwa przewrotna, bo restauracja znajduje sie zaraz za Kładką Bernatka ( tą z kłódkami miłości), a równoczesnie jest zakładką w kulinarnej książce Krakowa, którą warto na tej właśnie stronie otwierać.


Wnętrze restauracji wcale nie odpowiada naszym wyobrażeniom o 'francuskości'- nie ma widoczków wieży Eiffla i innych miejsc Paryża, akordeonu, smętnego głosu Edith Piaf. Jest za to proste, surowe , ale eleganckie wnętrze, nowoczesnie urządzone, z klimatycznymi piwnicami. Coś jak dzisiejsze knajpki w dzisiejszym Paryżu, a nie w naszym schemacie Francji.Biała prosta zastawa, papierowe podkładki, eleganckie sztućce dają poczucie zarówno swobody jak i niewymuszonego luksusu.

Kosztowałam tam różnych dań i żadne mnie nie rozczarowało. Za krem brulee chciałam klękać na podłodze, a stekiem byłam zachwycona. Zupa z małży była tak dobra,że chętnie zjadłabym kilka talerzy...
Herbaty możemy sobie wybrać z karty-pudełka, gdzie są umieszczone i zobaczyć je i powąchać przed piciem. Bardzo miła obsługa, dyskretna muzyka ( wcale nie koniecznie francuska).
Ceny, jak na Kraków- umiarkowane, jak na tę jakość potraw- znakomite.

Ogólnie - zdecydowane chapeau bas przed szefem kuchni, merci beaucoup za wspaniałe wrażenia organoleptyczne i mam nadzieję, że au revoir i to szybkie, bo takiego jedzenia trudno zapomnieć!


Link do strony restauracji-bistro - tutaj.

Galeria zdjęć ( moje wyszły bardzo słabo wieczorem jak widać) - tutaj.