motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

wtorek, 18 października 2011

Uroczysty bankiet Avon

Odbył się 11.10 - jeszcze jeden zaległy post, ale pisałam według kolejności zainteresowania czytelników:)
Taki bankiet to w pewnym stopniu podsumowanie roku, najbardziej uroczysta uroczystość dla wszystkich konsultantek, które weszły do Avon Clubu danej dywizji. Moja to dywizja 14- czyli Małopolska.
Transportem zorganizowanym, czyli autokarem, dojechałyśmy na miejsce czyli Folwark Zalesie ( zobaczcie, bo podlinkowałam).Bez dwóch zdań miejsce piękne. Duży obiekt, bardzo ładnie położony, z ciekawymi widokami. Konsekwentnie utrzymany stylistycznie w koncepcji folwarku, zadbany, czysty, ukwiecony.



W imprezie wzięło udział ok. 270 konsultantek ( było kilku panów, ale w zastępstwie).
Cała impreza odbywała się w największej sali - bardzo pięknej, wygodnej i  połączonej z galerią. Stoliki nakryte po 10 osób, ładna , skromna dekoracja.


Bankiet przebiegał pod hasłem 'impreza włoska'. Było więc włoskie menu - (carpaccio z mozarelli, makaron), była włoska flaga na balkonie.
Mnie najbardziej spodobała się dekoracja stołu w postaci przewiązanych wstążeczkami w kolorze włoskiej flagi rurek makaronu canneloni. Każdy pisał na nich swoje imię ( w ten sposób powstawała wizytówka) a pod koniec imprezy wszystkie zostały nawleczone na wstążki i połączone w jeden wielgachny łańcuch. Tak mi sie ten pomysł spodobał,że już mam własny, też z makaronem związany, na Święta:)


Każdy okręg przygotował niespodzianki - był więc ser z Podhala wyglądający jak spaghetti, limoncello i inne niespodzianki każdego z okręgów. Mój przygotował nagrodę główną w konkursie dla konsultantek- samochód:)
Wszystkie organizatorki były ubrane w czarne sukienki z czerwonymi dodatkami - wyglądały bardzo szykownie!
Świetnym pomysłem było zorganizowanie konkursu- prezentacji najstarszych i najbardziej lubianych produktów avon.Uzbierało się całkiem sporo!


 Wygrała Pani Krysia, która przyniosła pierwszy zestaw próbek i testerów konsultantki sprzed 11 lat !!!!
Konkursów w ogóle było kilka z cennymi ( choć nie wszystkimi) nagrodami.
Poznałyśmy oferty mikołajkowego katalogu, oglądnęłyśmy pokaz mody. Każdy miał swoje 5 minut na scenie, kiedy wywołano jego nazwisko i pogratulowano mu sukcesów w zakończonym roku.
Była też świetna zabawa - wodzirej Grzegorz szalał na parkiecie i bawił nas przy znanych hitach, wymyślał układy taneczne, zmieniał przebrania. Oj, wyskakałam się!


Miłą niespodzianka było dla mnie moje zdjęcie jako modelki prezentującej zestawy świąteczne :)


Fajnie było spotkać się w większym gronie ze znanymi i mniej znanymi, zwyczajnie porozmawiać, pobawić się, oderwać się od codzienności...


Każda z nas wyjechała z prezentem. Ja wzięłam jeszcze 2 balony z dekoracji dla chłopaków. A niech też coś z życia mają!
Najsmaczniejszym i bardzo widowiskowym elementem był jubileuszowy tort :


Czego mi zabrakło?
Kilku rzeczy.Po pierwsze takiego spektakularnego wspomnienia, jak to z zeszłego roku, gdy bankiet był organizowany w Chochołowym Dworze w Jerzmanowicach. Nawet zastawa stołowa była sygnowana. A jaka obsługa!
Niemiłe pierwsze wrażenie - kiedy przyjechaliśmy za wcześnie ( nie wiadomo było,czy trafimy na korki- nie trafiliśmy) i posadzono nas w jednej sali, chciałam zamówić coś do picia. Podeszłam do baru i zamówiłam sok( pomarańczowy, bardzo wodnisty) - niestety musiałam za niego zapłacić, bo jak poinformowały mnie kelnerki 'zapłacone od trzynastej', a do tej magicznej godziny było jeszcze trochę czasu. Menu "głęboko nierewelacyjne", niby włoskie, ale raczej mdłe i bez smaku. Wiem, że trudno każdemu dogodzić, ale makaron z sosem pomidorowym też trudno zepsuć, a jednak się udało. Miał smak zagęszczonej zupy pomidorowej z proszku. Jedzenia było mało! Wróciłam głodna i zmarznięta. Aby dostać kawę musiałam stać w kolejce przy barze, a i tak była chłodna.Herbaty nie dostałam. Kelnerki ubrane w czarne smutne stroje nie interesowały się stolikami za bardzo i robiły smętne wrażenie.Dobrze,że zorganizowano transport, bo inaczej nie miałabym okazji dojechać, a na ok. 200 zł na taxi nie było i dalej mnie nie stać. Pora dziwna - wtorek , godzina 13:00. Dla mnie to jeszcze w miarę, choć i tak musiałam wynająć opiekunkę, ale myślę,że znakomita większość musiała wziąć urlop na ten dzień, a to też są pieniądze...
Wiem,że może inni uczestnicy odebrali bankiet inaczej,to moje subiektywne wrażenia. Ja chyba za dużo podobnych imprez w życiu organizowałam i na za wielu byłam, może dlatego mam takie wymagania. Generalnie czuć było cięcie kosztów i to mnie chyba najbardziej zdenerwowało. I nie zdziwię się, jeśli mnie w przyszłym roku nie zaproszą ;)


Galeria zdjęć tutaj.

Wieści przedszkolne

Spóźnione ale, mam nadzieję ciekawe.

Najsampierw o akcji na Dzień Nauczyciela, którą udało się przeprowadzić dzięki ogromnemu zaangażowaniu dzieci i rodziców.

Komitet organizacyjny ( ja, Ania, Patrycja) wymyślił prezenty dla cioć przedszkolanek.
Pomysłem było coś pysznego na osłodę trudnych chwil wychowania oraz hawajskie wieńce wykonane z wyciętych przez rodziców kwiatków z imieninowych kartek jako symbole radości i samych dobrych życzeń - aloha!

Prawie wszystkie dzieci wzięły udział i narysowały ( każde w swoim niepowtarzalnym artystycznym stylu!) mniejsze lub większe autorskie 'rysunki' dla Pań. Wszystkie rysunki- kwiatuszki zostały przymocowane do hawajskich wianków, żeby było mega kolorowo i wręczone zaskoczonym ciociom z najlepszymi zyczeniami 14.10 w godzinach rannych:


Pełne zaskoczenie, wzruszenie i radość widać na buziach!


Zdjęcia kiepskie, ale mnie również aparat trząsł się z emocji:)
Ciocie napisały dla wszystkich piękne podziękowanie:



Wiem też ,że dzieci zostały poczęstowane pysznymi pomadkami w dniu święta Pań i śpiewały im 'sto lat', więc każdemu było wesoło:)
Choć dzień był wyjątkowo niefajny i ponury, w przedszkolu impreza na całego!

A teraz dla fanów próbki 'dzieł' Jaśka: