motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

piątek, 14 lutego 2014

Wyniki 'Candy Różowe Love'

To już dziś!
Zanim poznacie zwycięzcę zabawy słów kilka o niej jeszcze.

Inspiracją do candy stała się dla mnie woda toaletowa avon o nazwie Love i różowym opakowaniu oraz moja magnolia w ogrodzie, na której kwiaty czekam. W końcu nie zawsze w walentynki musi być czerwono.Kolejne niespodzianki w pakiecie pojawiały się stopniowo. I tak prezentuję zestaw dla zwycięzcy:


Zestaw składający się z 10 elementów, w tym:

- przepiękny, delikatny, RÓŻOWY, wełniany, elegancki, absolutnie wyjątkowy szal na ramiona z motywem magnolii filcowany na sucho autorstwa eumychy- niesamowitej kobiety z ogromna pasją, której bloga i wyroby możecie obejrzeć TUTAJ. Jak obejrzycie te cuda, zaprawdę powiadam wam zapragniecie je mieć!!!! Zajrzyjcie koniecznie i jakby co napiszcie do autorki!

-woda toaletowa Avon Love 50 ml w RÓŻOWYM opakowaniu- świeży delikatny kwiatowy kobiecy zapach, wspaniały na wiosnę!

-RÓŻOWY glicerynowy krem do rąk avon o zapachu magnolii-100 ml

-RÓŻOWY balsam do ciała avon o zapachu magnolii-200 ml

-RÓŻOWY płyn do kąpieli avon o zapachu magnolii - 250 ml

-zestaw dwóch woreczków do aromatyzowania szuflady/szafy z towarzyszącym im olejkiem o świeżym zapachu ziół  z wyhaftowanymi RÓŻOWYMI serduszkami

- RÓŻOWA książeczka wydawnictwa Semen - 'Ty i Ja w 7 niebie'

- landrynki w kształcie biało-RÓŻOWYCH serduszek i smaku waniliowo-jeżynowym

-cukierki w RÓŻOWYM opakowaniu

- ramka na zdjęcia - RÓŻOWA  w białe groszki ze stwierdzeniem, z którym trudno się nie zgodzić :)

Do udziału w candy zgłosiły się 34 osoby, ale dwie musiałam wyeliminować ze względu na niedopełnienie podstawowego warunku - kontaktu do siebie. I choć cytaty o miłości są super, to niestety, pomimo moich komentarzy wzywających do uzupełnienia maila i gotowości na niego do momentu samego losowania- niestety go nie dostałam.W ten sposób osoby ani nie weszły do zabawy, ani nagrody pocieszenia nie dostaną( bo jak). Szkoda wielka:(

Losowanie odbyło się w tradycyjny sposób, czyli włochata łapa małża wskazała zwycięzcę ( grzebał długo...):



Bardzo serdecznie gratuluję zwyciężczyni !!!!! I czekam na jej adres do wysyłki wygranej :))))



Wszystkim uczestnikom, do których udało mi się znaleźć kontakt, wysyłam ppsa skomponowanego z nadesłanych cytatów i życzę miłego odbioru. Jeśli macie jakieś trudności w odtworzeniu - piszcie, może uda mi się zmienić format,żeby u was działało.

Dziękuję wszystkim uczestnikom za fajna zabawę i stworzenie czegoś oryginalnego!

Dziękuję wszystkim ,którzy dołączyli do mnie jako obserwatorzy - mam nadzieję,że zostaniecie na dłużej!

Dziękuję matce Whitney Houston, ale to już tradycyjnie, więc nie przedłużam :)

Wszystkim życzę miłej spokojnej nocki i częstych odwiedzin na moim blogu!

środa, 12 lutego 2014

Przed Walentynkami

W związku ze zbliżającymi się Walentynkami, otwieram ogólnoludzką dyskusję i proszę o zgłaszanie propozycji fajnych filmów do oglądnięcia 14(i nie tylko) lutego.

Chodzi mi o takie filmy, które mówią o miłości szeroko pojętej i albo są naprawdę dobrą rozrywką, albo wnoszą sobą coś głębszego, prawdziwego do przemyślenia.

Moje top 5:

Czas na miłość (refleksja)
P.S. I love you (refleksja)
To właśnie miłość(refleksja+zabawa)
Brzydka prawda (zabawa-dawno się tak nie uśmiałam!)
Listy do M. (refleksja+zabawa)

A wy co polecacie? Czekam na propozycje i chyba nie tylko ja!


Wspominki do bólu - majowe uroczystości

Dwa torty komunijne i jeden na bierzmowanie.

Komunijne - jasne biszkopty ponczowane sokiem pomarańczowym, masa mascarpone z borówkami           ( borówy rządziły!!!), lukier plastyczny.

Do tortu dla Igora zrobiłam jeszcze do kompletu minimufinki z takim samym motywem jak na torcie. Znalazłam gdzieś w sieci motyw kielicha z winem realistycznie wyglądającego ( w innej konwencji - pirackiej), który strasznie mi pasował do komunii i po długich a ciężkich wykminiłam jak zrobić taki sam. Winem był sok z czerwonych winogron z żelatyną. Chleb - pokryty sypkim kakao.


Z drugiego komunijnego - na specjalne zamówienie jestem szczególnie dumna, bo projekt mój własny, oryginalny, rodzony długo i w bólach, ale udało się!


I bierzmowanie naszej Doroty- biszkopt jasny,ponczowany sokiem z malin, mus malinowy, krem czekoladowy z malinami, serek mascarpone, mielone orzechy, perełki ozdobne:


Na razie koniec wspominek, bo mi jeszcze kto zarzuci, że dostał cukrzycy, albo ślinotoku:)

Wspominki jeszcze ;)

Osobno wstawiam minione dwa torciki urodzinowe - dla małych łasuchów.

Najpierw drugie urodzinki Olafa - przy okazji dowiedziałam się, co to jest małpka Oliver:)))
Jasny biszkopt, masa czekoladowa z serkiem mascarpone, polewa czekoladowa, lukier plastyczny:



Oraz piąte urodziny Izy z ukochaną Myszką Minnie, która była motywem przewodnim imprezy, tak samo jak truskawki ( masa truskawkowa z mascarpone+ żywe truskawki, jasny biszkopt, biała czekolada, lukier plastyczny i dodatki własnej kompozycji i roboty):


wtorek, 11 lutego 2014

Wspominki c.d.

Ponieważ do najbliższego planowanego wydarzenia jeszcze trochę, znowu mała garść wspominek.
A co.

Tort z okazji chrzcin Kubusia - jasny biszkopt ponczowany sokiem z pomarańczy, masa borówkowa z serkiem mascarpone z ogromną ilością borówek ( czarnych jagód) i masa plastyczna:




czwartek, 6 lutego 2014

Urodziny Jaśka

Po długich przygotowaniach i dyskusjach z jubilatem - odbyły się!

Zaplanowaliśmy dwie imprezy, jako że rodzina nam się rozjechała na ferie, jedną w kulkach dla znajomych dzieciaków z przedszkola, drugą domową, która jeszcze przed nami.

I równo 2 lutego w same urodziny Jaśka balowaliśmy w pobliskiej Kinderplanecie w Galerii Bronowice.
Doceniłam formę takich przyjęć dziecięcych ( dla nas i dzieci to pierwszy raz) - jest miejsce do szaleństw, miejsce do jedzenia, są różne atrakcje i ani przez chwilę nie jest nudno, a przy tym nasz dom pozostaje cały:) a dzieciaki bawią się jak szalone, podczas, gdy rodzice mogą chwilkę dychnąć, porozmawiać, zjeść.

Bardzo mi się podobała organizacja czasu dzieci- nic na siłę, ale za zgodą wszystkich. Zaczęło się od malowania buziek - nasza pani animatorka postarała się bardzo!


Potem po jakimś czasie były podchody i zabawa w szukanie skarbu: dzięki kolejnym wskazówkom-zagadkom dzieci szukały ukrytych złotych monet                     ( czekoladowych). A w międzyczasie pełne szaleństwo w piłeczkach, na trampolinach, karuzeli, w małpim gaju...czego dusza zapragnie!


Z zaproszonych 8 dzieci stawiła się niestety tylko trójka, bo resztę ( jak to niestety w tym sezonie) zmiotły choroby i trudne sytuacje domowe. Ale urodzinowa piątka szalała na maxa!

Ja przygotowała się do imprezy przede wszystkim kulinarnie i postawiłam na konkretny posiłek na słodko i słono. Były więc talerze z serami, kabanosami i winogronami, paluchy francuskie z serem a ze słodkości przerobione już kilka razy serniczki z oreo oraz małe babeczki z kremem wiśniowym z mascarpone i wiśniami i świeżutka szarlotka prosto z pieca Anity :P Oczywiście ciepłe i zimne napoje.


Dzięki Anicie mogę także pochwalić się wspaniałymi zdjęciami jej autorstwa do tego posta ( raz jeszcze bardzo senkju!!!!)

Oczywiście był też tort- specjalny na specjalne zamówienie jubilata - biszkopt          ( rzucany- najlepszy) z masą czekoladową ( z nutellą i mascarpone)  i truskawkami, a na wierzchu' mamusiu,żeby był samolot i Jasiu żeby siedział w tym samolocie do jedzenia'.
Truskawki upolowałam żywe - dziecku się kurka w urodziny nie odmawia...


A samolot- zobaczcie sami:


Świeczki na torcie dmuchali wszyscy po kolei,żeby było po sprawiedliwości. Nie mogliśmy tylko odpalić wybuchających petard ze względu na przepisy p.poż i czułe czujniki dymne:)

Generalnie impreza taka,że ciesz się,że nie szczekasz. Dzieci szczęśliwe padły od razu. A fajnych wspomnień zostało mnóstwo!

Polecam imprezy w Kinderplanecie!


środa, 5 lutego 2014

Przeczytałam - polecam: 'Chata' William Paul Young

Książka, o której dużo słyszałam i bardzo chciałam ją przeczytać, ale jakoś schodziło. Dzięki Asi, która ją nabyła i mnie pożyczyła w końcu tę powieść poznałam.

Lepiej chyba charakteryzuje tę książkę słowo 'opowieść' albo 'przypowieść'. 'Chata' po polsku ukazała się w 2011 roku, w oryginale (USA) w 2007 i od razu zrobiło się o niej bardzo głośno.
Z jednej strony wcale się nie dziwię, bo oryginalność w ujęciu tematu wiary jest niezła, z drugiej strony biorę poprawkę na to,że Amerykanie podniecają się wszystkim:)
Okładka krzyczy ilością sprzedanych egzemplarzy, a końcowe recenzje wychwalają pod niebiosa autorów:


Zacznę od końca- czym ta książka NIE JEST:
- tandetną opowiastką o objawieniu
-nudną historią
-wykładem katechizmowym
-zbiorem reguł, jak postępować w życiu
-opisem jak naprawdę wygląda Bóg

A czym ta książka JEST?
- opowieścią o zwykłych ludziach, ze zwykłymi problemami, którzy żyją współcześnie i mają ( zwłaszcza główny bohater) problemy z relacjami z ludźmi i Bogiem
-przypowieścią o dobru, prawdzie i pięknu - bardzo mało jest dziś takich książek!
-miłą, spokojna lekturą na takie ciężkie zimowe dni jak teraz mamy
-historią, która zdecydowanie podnosi na duchu:)

Rzadko mamy do czynienia z historią o kontakcie człowieka z Bogiem, ale taka prawdziwą - bez papierowych postaci, wymyślnego lub sztywnego języka i obrazków jak z witraży w kościele.Tym bardziej wydaje mi się,że warto dlatego właśnie "Chatę 'przeczytać. Dla wierzących będzie to trochę inne ( może pełniejsze) spojrzenie na Boga, w którego wierzą. Dla niewierzących - interesująca konwencja. Dla obu- mile spędzony czas ( u mnie ok. 2 godzinki)

Rozmawiałyśmy ostatnio z Asią,że bardzo wielu ludzi czuje się w życiu niedocenionych, ma problemy z relacjami międzyludzkimi, nosi w sobie wiele urazów i trudnych sytuacji. 'Chata' nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, ale wnosi do naszego życia takie chwile, jakich pragniemy i do jakich tęsknimy- pokoju, radości, zrozumienia. Pozwala zrozumieć, za czym tak naprawdę gonimy, czego szukamy.

Bardzo wam na ciemne zimowe popołudnia polecam!

czwartek, 30 stycznia 2014

Wspominki

Wracając do ubiegłego roku - kilka zdjęć tortów, które robiłam. Chwalę się co prawda po długim okresie, ale Banan i Agnieszka uświadomiły mi,że warto! Takie wspominki pojawią się jeszcze parę razy, bo trochę się tego uzbierało, a ja miałam długą przerwę w pisaniu.

Dziś wspomnienie torcika na urodziny Alka - biszkopt kakaowy , nasączony sokiem pomarańczowym, masa mascarpone borówkowa z borówkami ( dużo borówek :)))

Ponieważ tematem przewodnim były ulubione zabawki Alka- pociągi z serii Tomek i przyjaciele i taki też był prezent ( kolejne wagoniki z serii), tort miał być częścią prezentu i równocześnie nim samym.Po długich myślenicach wpadłam na pomysł dworca kolejowego Jeden z najtrudniejszych jak do tej pory dla mnie tortów i jeden z najcięższych ( ponad 5,5 kg).Wszystko się udało i smakowało,a ja cieszyłam się nie mniej niż jubilat!


środa, 29 stycznia 2014

Jak bzyknąć serniczki :P

Pamiętacie ten dowcip:
-co to jest: zielone-bzyk-czerwone?
-żaba w sokowirówce...

Mniej więcej tak samo prosto i szybko można zrobić malutkie serniczki z oreo. No bo co to za filozofia wymieszać zmielony twaróg z dodatkami i to dosłownie bzyk-bzyk? ( nie można bzykać zbyt długo, bo masa się napowietrza). Bzyknęłam mikserem raz w prawo, raz w lewo ( dosłownie) i gotowe. Kupujemy 2 paczki oreo ( u mnie 2 rulony po 154 g). Na dnie foremek do muffinów układamy po ciasteczku, zalewamy masą bzykaną i pieczemy 30 min.Przepis na Moich Wypiekach - TUTAJ .


Absolutnie najszybsze i najłatwiejsze serniczki jakie kiedykolwiek robiłam. Staszek zjadł dwa od razu:) Wyszło mi 17 sztuk w silikonowych foremkach. Najlepiej robić w takich właśnie, bo ładnie można je potem wyjąć i udekorować bitą śmietaną ( jak w przepisie). I tutaj dziękuje raz jeszcze Uli, od której dostałam piękne kolorowe pojedyncze foremki- kwiatuszki. Wielokrotnie je jeszcze wykorzystam, są świetne!



Co do samych serniczków- w sam raz słodkie.Mała ilość cukru w przepisie może mylić, bo to ciastka oreo nadają smak masie serowej. Z komentarzy na MW doczytałam się, że czytelnicy robili je w wersji z ciastkami HIT i innymi typami markiz, czyli liczy się pomysł, a uważam,że jest on banalny , a serniczki bardzo dobre, ładne kolorystycznie i wygodne w serwowaniu.Fajna propozycja dla dzieci - zarówno robienie jak i jedzenie. Żeby tylko nie wyżarły oreo przed faktem:)

Pojawiło się ostatnio dużo foremek silikonowych w różnych kształtach- to raptem kilkanaście złotych za komplet 12 sztuk, a możemy je na rożne sposoby wykorzystać- do pieczenia mufinek, serników, robienia galaretek na słono i słodko, do kremów i musów z owocami, jako kolorową dekorację stołu...pomysłów jest mnóstwo, dlatego namawiam gorąco do tego praktycznego zakupu, bo tanie, funkcjonalne ( zajmują mało miejsca i myją się w zmywarce:) i po prostu ładne. Na pewno sprawię sobie jeszcze kiedyś drugi komplet w innym kształcie.

Ogólnie: zawsze black&white!

wtorek, 28 stycznia 2014

Może kawę?

Nauczyłam się pić kawę dopiero kilka lat temu - zaczęłam od cappuccino z ekspresu, bo to, co serwowano wcześniej u mnie w domu ( kawa po turecku, popularna zalewajka) za chiny mnie nie pociągało, choć wszystko inne o kawowym smaku ( lody, kremy, cukierki) lubiłam i dalej bardzo lubię.

W związku z wypadem na szybką kawkę z Justyną ( interesy+pogaduchy) postanowiłam zamieścić ściągawkę z tego, co możemy dostać obecnie w kawiarniach i kafeteriach, a jest tego sporo. Niedawno dopiero dowiedziałam się, co to jest americano...No człowiek się całe życie uczy! Pewnie wszyscy pokiwacie głowami,że jestem ostatnia, która się dowiaduje, ale co tam! Postanowiłam spróbować wszystkich odmian ( a na pewno tych, które nie znam) i kiedyś mi się uda:P Tymczasem ściąga:


Pooglądajcie i zorientujcie się, jaka jest wasza ulubiona. I jeszcze kilka rodzajów rzadziej spotykanych napojów kawowych:

Demitasse: dosłownie po francusku „pół filiżanki”, czyli mała czarna podawana w filiżance ok. 100ml.
Cafe brulé: mocna kawa z mleczną pianką posypaną cukrem, który następnie karmelizujemy kuchennym palnikiem (jak deser creme brulé)
Cafe brulot: mocny napar z dodatkiem skórki pomarańczowej, przypraw korzennych i alkoholu (np. brandy).
Cafe con leche: po hiszpańsku „kawa z mlekiem”. Mocny napar kawy połączony z taką samą ilością gorącego mleka.
Cafe corretto: czarna kawa z dodatkiem likieru (grapy, sambuco, brandy...)
Cafe Creme: kawa ze śmietanką.
Cafe filtre: kawa parzona przez filtr.
Cafe shakerato: mocna kawa z lodem i cukrem przyrządzana w shakerze, podawana w szklankach, często szerokich, jak do Martini.
Cafe alla valdostana: kawa szczególnie popularna zimą w rejonie Alp. Mała czarna mieszana z grapą, winem, skórką cytrynową i cukrem.
Espresso Romano: espresso z dodatkiem soku i startej skórki cytryny. Doskonałe na ból głowy.
Doczytałam,że jest jeszcze Muggaccino - czyli cappuccino podawane w kubku zamiast filiżanki ( większe) - jak w domu.

Ja zdecydowanie najbardziej lubię mleko z kawą, czyli latte. Kremowa mleczna pianka jest tak pyszna,że mogłabym jeść ją sama jako deser...ech.

W ramach nabywania nowych doświadczeń i testowania, gdzie można wypić dobrą kawę zabrnęłyśmy w śniegach i mrozach na róg Rynku Głównego i  św. Jana - do restauracji Milano. Wchodząc od Rynku mamy tam kawiarnię i cukiernię 'U La La'. Ponieważ była to typowa schadzka kawkowa, postanowiłyśmy przetestować latte i mokkę. Podano pięknie, wzorcowo i kolorowo, ślinka pociekła od razu i dobrze, bo na długo starczyło:


Do tego zamówiłyśmy po ciachu: torcik czekoladowo-pistacjowy oraz ciasto jogurtowe z owocami. Znowu miłe zaskoczenie estetyczne:


Co ciekawe- po raz pierwszy torcik z pistacjami w nazwie nie był barwiony na zielono! Tak, tak proszę państwa! Co prawda orzeszki pistacji mają kolor zielony, ale gdy je zmielimy traci on na intensywności i staje się raczej orzechowy jak orzechy laskowe. Tutaj kolor prawidłowy , a na czubku ciastka- prawdziwe pistacje. Choć kawałek torcika miał ok. 10 cm średnicy, był w sam raz. Większego nie miałabym siły zjeść, bo pyszny, ale baaardzo syty. Za to ciasto jogurtowe - rodzaj sernika z galaretką, delikatne, kruche, nieprzesłodzone- bardzo dobre.

Żeby się rozgrzać zamówiłyśmy klasyczną herbatę. I tu kolejna niespodzianka: torebki herbaty wykonane z delikatnej plastikowej siateczki schowane w pudełeczkach z listkiem, który można przewlec przez pokrywkę imbryka. Nie piłam jeszcze herbaty tej marki.Wyglądał i smakowała pysznie. No i do herbaty dostałyśmy najgrubiej chyba ukrojony w Krakowie plasterek cytryny. Nie było przez niego widać Starego Miasta:)


Generalnie- dość drogo, więc nie codziennie, ale za to profesjonalnie, smacznie, ciekawie, z miła obsługą. Ujął nas też ciepły ( choć' na bogato') wystrój lokalu i koncert pianisty na żywo ( od czwartku do niedzieli od 20:00). Dawno nie słyszałam muzyki przy kawie! Siedziałyśmy sobie przy stoliku we wnęce okiennej z różowym tortem, mróz mroził, wiatr hulał, a tu Chopin przy instrumencie i błogo w ryjku...Są jeszcze piękne chwile, dla których warto żyć! Bardzo was do tej cukierni na wyjątkową kawę zapraszam. Może przy jakiejś ważnej okazji? Strona lokalu - TUTAJ . Pooglądajcie zdjęcia w galerii - piękne wnętrza!

A na błyskawiczne rozbudzenie i wytrzeźwienie zarówno rano , jak i w środku nocy - nie ma jak espresso! Jak usłyszałam kiedyś od pewnego Włocha, któremu byłam zmuszona podać już którąś kawę w oczekiwaniu na kogoś ważnego -'Never say no to espresso!' Miał rację!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Szalona motocyklowa przygoda

Czyli wielkie przygotowania do imprezy na 30-ste urodziny Łukasza. Moim udziałem było zrobienie odjazdowego tortu, w którego wykonaniu dzielnie pomagały mi Agnieszka i Banan. Chciałam zmierzyć się z wyzwaniem konstrukcji trójwymiarowej i motoru stojącego, niestety poległam i motor musiałam położyć z przyczyn technicznych. Ale i tak wyjechał w pewnym sensie z tortu...

Wszystko zaczęło się od totalnego wkręcenia Łukasza i przygotowania dla niego imprezy niespodzianki w klubie z paczką znajomych. Ponieważ Łukasz jeździ na motorze - taki też był temat przewodni.

Od Banana otrzymał wspaniały bukiet ulubionych motorowych michałków( jak widać genialny pomysł do skopiowania i wykorzystania):


Ja zrobiłam tort:


A od Agnieszki i pozostałych gości wspaniałą niespodziankę i wiele gorących uczuć!:


Jak widać impreza udała się wspaniale!!!

Co do tortu - mocno czekoladowe ciasto z masą z mascarpone i dżemiku+ kilogram mrożonych malin i dużo ponczu- wiśniówki, na wierzchu lukier plastyczny. Zwracam uwagę na subtelny wzór bieżnika :))))
Ech, ci motocykliści...


piątek, 24 stycznia 2014

Candy Różowe Love na Walentynki

Pierwsze candy w nowym roku!

Jak nazwa wskazuje różowe, ale nie przesłodzone, związane z walentynkami, ale jednak mam nadzieję z drugim głębszym dnem.



Każdy może wziąć udział w tym candy! Wystarczy,że:

-napisze komentarz pod tym postem do dnia 13.02.2014 do północy;)

- jeśli posiada bloga wklei w boczny pasek powyższy obrazek lub napisze post reklamujący candy z tym właśnie obrazkiem ( jeśli bloga nie posiada, to tego nie robi)

-WAŻNE: napisze koniecznie w komentarzu złotą myśl o miłości i poda swój adres mailowy. Zwróci uwagę, aby nie powtarzać cytatów, które wpisali inni przed nim !!!!( WARUNEK OBOWIĄZKOWY!!!!)

-poczeka na wyniki losowania 14.02 wieczorem

- jeśli chcecie możecie dodać mnie do obserwowanych blogów, ale nie jest to konieczne. A jeśli już - bądźcie moimi stałymi gośćmi- takich lubię najbardziej!!!

Kto brał udział w moim candy - nie zawiódł się. Do wygrania cenny pachnący, piękny i smaczny zestaw różowych drobiazgów oraz dla wszystkich uczestników tradycyjna nagroda - pps.

Zapraszam serdecznie do stworzenia czegoś fajnego i oczywiście walki o cenną nagrodę!

czwartek, 23 stycznia 2014

Imieninowy słonecznikowiec na ponure dni

Kolejny przekładaniec z Moich Wypieków, który postanowiłam zrobić na imieniny siostry.
Ciasto w formie podobne do porzeczkowca, czyli ten sam sajz, to samo ciasto na blaty i sposób podawania- kwadraty kremówkowe. Ale tu podobieństwa się kończą i zaczyna się coś zupełnie innego.
Ciasto zdecydowanie tortowe, syte, wyśmienite dla tych, którzy lubią smaki karmelu, czekolady, marsa i snickersa. Świetnie poprawia nastrój i to od zaraz!Po raz pierwszy robiłam ciasto ze słonecznikiem dodanym do masy i jest to pomysł genialny.Muszę przyznać,że masa słonecznikowa jest przewyborna, ale wykonanie całego ciasta zajęło mi 6 godzin i chyba nieprędko je powtórzę z tej przyczyny ( chyba,że będę miała wolny weekend:)))) Zdecydowanie dla ambitnych. Przepis TUTAJ .



Co z tego przepisu można zrobić łatwo i szybko? Na pewno kakaowe blaty ( które mozna przełożyć czymkolwiek, choćby masa z mascarpone, o której pisałam wcześniej) - ciasto jest bardzo delikatne, czekoladowe, w sam raz wilgotne oraz krem ( a właściwie mus, z niego są gwiazdki na wierzchu) powstały z bitej śmietany i kajmaku. Czekam na pierwsze letnie truskawki - ten musik do nich dodany to jest poezja smaku!!! Już się na to poetyckie spotkanie cieszę:P Ogromnie miło zaskoczyła mnie ganaszowa polewa czekoladowa, bo posiada taki smak, którego długo szukałam- nie za słodki, ale jednak mleczny. Jest banalna, szybka i bardzo gładka w konsystencji.

Sporo mamy okazji w tym miesiącu, więc tworzę i tworzę.
A solenizantce i wszystkim Agnieszkom składam najlepsze życzenia!

środa, 22 stycznia 2014

Wpisowe

Ponieważ od dawna planowaliśmy wizytę u Moniki, na słodkie wpisowe wybrałam bardzo proste ciasteczka o długiej nazwie 'chocolate melting moments' - przepis TUTAJ .

Banalne w wykonaniu, delikatne, czekoladowo - kakaowe, kruchutkie i rozpływające się w ryjku ciasteczka, które piecze się ( a właściwie suszy) tylko 10 minut. Tak, jak w przepisie napisano - nie rosną, więc można je układać bardzo blisko siebie na blasze. Jedyna trudność to przeciśnięcie masy przez odpowiednią końcówkę. Dobrze, że miałam w domu fachową szprycę ( bez niej nie ma takiego efektu, chyba, że macie do wynajęcia dłonie silnego mężczyzny:)))), a i tak umęczyłam się z nimi trochę, zanim udało mi się poustawiać wojsko w szeregu...


Z resztek wydłubanych ze szprycy i z miski zrobiłam kilka w formie markiz:


I to jest chyba najszybszy sposób na te ciastka - delikatnie rozwałkować masę na stolnicy i wycinać kieliszkiem takie placuszki, które po upieczeniu ( naprawdę błyskawicznym) i wystudzeniu łączymy nutellą . Wyszło mi 68 podwójnych ciasteczek o średnicy ok 2,5 cm. Nutelli zużyłam ok 2-3 łyżek, bo nie chodzi o przesłodzenie, tylko lekkie sklejenie dwóch połówek. Do sklejania nada się też dżem śliwkowy.Dokładnie obrazują to, jak się nazywają.Mniam!

Ciasteczka upieczone i sklejone najpierw powędrowały do koszyczka:



A potem do opakowania transportowego...


Generalnie- dołączam do orgazmicznego chóru, który śpiewa na ich cześć peany na Moich Wypiekach. Wykwintne, nie za słodkie, bardzo eleganckie i wciągające. Na pewno nie poprzestaniecie na jednym. To moje zdanie. A ci co jedli , jeśli czytają, to niech się wypowiedzą, bo ja tu mogę piać, a gusta są jak wiadomo różne. Wszystkim moim domownikom smakowały nad miarę, zwłaszcza mamie:P

Na temat wizyty dodam tylko,że spędziliśmy przemiłe popołudnie/wieczór i znowu mogłam oglądnąć jedne z najładniejszych kafelków, jakie widziałam - zachwycam się nimi nieustannie.
Zdjęcia komórką nie oddają urody przedmiotu, ale tylko poglądowo:



wtorek, 21 stycznia 2014

Jaką masz wyobraźnię?

A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli psychozabawa!

Ze starego czasopisma dla młodzieży z lat '90-tych. Mimo,że nie przepadam za psychozabawami , ta bardzo mi się podoba, bo naprawdę fajnie obrazuje jak myślimy.
Zapraszam do zabawy!

Wybierz te warianty zachowań ( a,b lub c), które najbardziej ci odpowiadają, a następnie sprawdź wynik testu. W podanej tabelce zaznacz te litery, które oznaczają twoje odpowiedzi na każde z kolejnych 10 pytań. Policz ilość krzyżyków w każdej linii. Tam, gdzie zaznaczyłeś ich najwięcej - to twój typ wyobraźni.



1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
TWOJA WYOBRAŹNIA
c
b
c
c
a
c
b
a
c
c
Jest jak  … DŻUNGLA
a
c
b
b
c
b
a
c
b
a
Jest jak  … OGRÓD
b
a
a
a
b
a
c
b
a
b
Jest jak  … POLE


1. Kładziesz się spać i bierzesz do poduszki, do poczytania przed snem:
a) tom 'Baśni' Andersena
b) 'Przygody Sherlocka Holmesa' Conan Doyle'a
c) 'Bajki robotów' Stanisława Lema

2.O północy słyszysz nagle jakiś dziwny trzask. Myślisz sobie:
a) to wiatr uderza o niedomknięte okno
b) to do mojego pokoju próbuje się wedrzeć horda zgłodniałych Gremlinów
c) to puka kolorowy sen, który odrobinę się dzisiaj spóźnił

3. Nagle w niewytłumaczalny sposób zatrzymują się wszystkie zegary. Zastanawiasz się:
a) Czy jutro będą lekcje w szkole?
b) Czy teraz stanie się możliwa podróż w przeszłość i przyszłość?
c) Czy to znaczy,że kosmici opanowali Ziemię?

4. Wsiadasz na swój wspaniały rower z przerzutką, a on zamienia się w...
a) w gokarta formuły 1
b) w uskrzydlonego konia- Pegaza
c) w kosmiczny statek, który własnie podarowali ci wysłannicy z Planety Myślącego Oceanu

5. Ktoś wsunął ci do kieszeni karteczkę, Niestety, pismo jest zupełnie nieczytelne. Myślisz...
a) to zaszyfrowana wiadomość o głównej wygranej w Loterii Życia- czeka mnie Nieśmiertelność...
b) Poznaję, to bazgroły Pawła...
c) Być może ten tajemniczy ktoś jest pięknym/ą blondynem/nką...

6. Za pomocą telepatii umawiasz się ze swoim chłopakiem/dziewczyną na zacisznej planecie. Kiedy się spóźnia, myślisz sobie:
a) ta telepatia bywa jednak zawodna, trzeba było wysłać laserową fotodepeszę...
b) na pewno padł/ła ofiarą jakiejś kosmicznej podrywaczki/cza
c) musiały go/ją porwać Miłojady, pożeracze miłosnych marzeń

7.Stoisz na kosmostradzie w potwornym korku latających talerzy:
a) wzdychasz:'ach, gdyby tak mieć czapkę niewidkę i przenikać przez materię...'
b) wypowiadasz zaklęcie:'korku- odkorkuj się!' zamykasz o czy i dodajesz gazu
c) wlatujesz na sygnale w korytarz zarezerwowany dla kosmobusów omijając korek

8.Odnajduje sz na Plutonie trzy ogromne machiny. Którą z nich zabierzesz ze sobą na Ziemię?
a) machinę do urzeczywistniania rzeczy niemożliwych
b) machinę do robienia niespodzianek
c) machinę do ubarwiania kwiatów, snów i marzeń

9. Wracasz z wyprawy międzygalaktycznej i piszesz wrażenia z podróży p.t.:
a) 'Sięgaj, gdzie Słońce nie sięga!'
b) 'Lotem ważki do rajskich ogrodów Kosmosu'
c) 'Jak wykołowaliśmy władcę Kosmicznej Dżungli'

10. Drrryńńńń! Drrryyyyyńńńńń! - dzwoni budzik. Twoja pierwsza myśl po ochłonięciu:
a) to był tylko sen, ale fantastyczny!
b) znowu przyśniły mi się jakieś bzdury...
c) muszę szybko jeszcze raz zasnąć. Witajcie nowe przygody!

Twoja wyobraźnia jest jak...DŻUNGLA:

Masz niezwykła wyobraźnię. Z łatwością przenosisz się w dżunglę dziwnie splątanych marzeń i niezwykłych pomysłów, zamieszkana przez demony i cudowne stwory. W twojej głowie może się zdarzyć wszystko - i to często bez twego udziału. Ot, tak sobie, nie wiadomo skąd. Każda, nawet najbanalniejsza sytuacja może spowodować,że odpłyniesz gdzieś hen, daleko od brzegów szarej codzienności w wymarzony świat fantazji. Ale uwaga! Nie zapominaj,że należy od czasu do czasu wrócić na stały ląd rzeczywistości. W przeciwnym razie, możesz przeżyć przykrą niespodziankę, gdy pewnego dnia samo życie brutalnie ściągnie cię na ziemię.

Twoja wyobraźnia jest jak...OGRÓD:

Jesteś spokojna marzycielką/ marzycielem. Twoja wyobraźnia jest dosyć powściągliwa. Wygląda ona jak ładny, dobrze utrzymany ogród z perfumowanymi kwiatami i cicho szybującymi, pięknie ubarwionymi motylami. Nie ma tam dziwacznych potworów, ani strasznych smoków. Lubisz fantazjować, ale bez przekraczania granic prawdopodobieństwa; jak sumienny ogrodnik z zamiłowaniem uprawiasz kilka rzadkich, kolorowych snów, które są ci szczególnie drogie. Walczysz natomiast z chwastami i żywopłotem, które wdzierają ci się na rabatki z różami. Kiedy masz zmartwienia, lubisz pospacerować sobie po alejkach wyobraźni marząc o cudownych światach, rozciągających się za furtką twojego ogrodu. Ale poza furtkę nie wychodzisz.

Twoja wyobraźnia jest jak...POLE:

Mocna stoisz na ziemi.Twoja wyobraźnia podporządkowana jest zmysłowi praktycznemu. Uprawiasz swoje myśli jak pole pszenicy. Starasz się,żeby marzenia spokojnie dojrzewały i dawały dobry plon. Nie imponują ci zbytnio poetyckie uniesienia ani też doprowadzona do przesady science-fiction. Twoja wyobraźnia jest ściśle związana z rzeczywistością i zawsze produkuje pomysły proste i praktyczne, mogące się kiedyś przydać. Gdy jest jakiś problem do rozwiązania, zawsze można na ciebie liczyć. Wszyscy wiedza,że sobie poradzisz. Czasami wydaje ci się co prawda,że uprawianie pszenicy jest nieco monotonne, ale i tu bywają niespodzianki. Oto wśród kłosów wyrastają nagle chabry i maki. Ułóż z nich piękny bukiet. Po co? Ot tak, dla przyjemności. A może dla rozbudzenia wyobraźni?



No i jaka jest twoja wyobraźnia? Mój typ to pole i zazdroszczę Jaskowi, który ma tak splątaną lianami dżunglę w głowie,że czasami nie jestem się przez nią w stanie przedrzeć!

Miłego dnia!


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Obyczajowo

Kilka obrazków z codzienności.W końcu tytuł bloga zobowiązuje.

Ten sam od 14 lat stary, nieustannie cypiący i domagający się pieszczot kocur ( jeden, bo drugi śpi non stop):



Nowość! Niewiarygodne przygody Ludzika Pędzelka i Superpsa ( zabawy chłopaków w wannie):


Powrót do przeszłości, czyli Stanley się zadumał nad albumem z niemowlęctwa:'Kiedy byłem mały...'



Profesjonalna sala kinowa z popcornem i oranżadą ;)

 
Hauhau i Kicia, czyli ulubione maskotki chłopaków obrazujące ich wzajemny stosunek do siebie:
 
 
No nudno to u nas nigdy nie ma!
 

niedziela, 19 stycznia 2014

Oglądnęłam-polecam: "Czas na miłość"

Film do dostania obecnie z gazetą , albo w kinach. Zachwyty nad nim trwały już jakiś czas w prasie i tv, więc postanowiłam sprawdzić osobiście o co chodzi, bo walentynki blisko, a poza tym lubię sobie wieczorem jak potwory usną oglądnąć co nieco, raczej na kompie, bo w tv rzadko leci coś dobrego, a jeśli już, to jak wiadomo o dzikich godzinach.

Strona filmu na Filwebie - TUTAJ  Poczytajcie sobie o wykonawcach i całej liście płac po przeczytaniu tego posta.



Plakat - taki sobie ( wiadomo,że będzie on i ona), streszczenie bardziej mnie odrzucało niż zachęcało, bo co to za oryginalny pomysł,ze ktoś przenosi sie w czasie? 'Ale to już było' i to wielokrotnie.
Zasiadłam i patrzę.

Po pierwsze tytuł - Polacy ( jakaś silna grupa pod wezwaniem, ale do dziś nie wiadomo kto w niej zasiada i chyba nepotym panuje tam od pokoleń) mają absolutna palmę pierwszeństwa w nieodpowiednim tłumaczeniu tytułów zagranicznych filmów. Absolutem tego gatunku jest oczywiście 'Wirujący seks' zamiast 'Dirty dancing', ale tu też jest nieźle. Nie wiem,kto zdecydował o takiej wersji polskiej, ale tytuł angielski brzmi 'About time' czyli 'O czasie, na temat czasu' i jest to tytuł właściwy, który najlepiej oddaje zjawiska w tym filmie zachodzące.Zjawiska właśnie, bo jest to film nietypowy i zjawiskowy, o czasie przede wszystkim i o miłości, ale po kolei.

Akcja dzieje się współcześnie, oglądamy życie pewnej rodziny, a szczególnie syna, który właśnie skończył 25 lat i od swojego ojca dowiaduje sie o wielkim rodzinnym sekrecie - mężczyźni w tej rodzinie mogą podróżować w czasie! Dzięki tej umiejętności młody robi co może, aby spełnić swoje marzenie i znaleźć sobie dziewczynę. Najpiękniejszy nie jest i to mu trochę utrudnia sprawę, bo na ekranie pojawiają się od czasu do czasu superlaski i superfaceci, ale nie na nich film się koncentruje.
Generalnie- nasz bohater Tim osiąga swój cel. I tu właściwie w połowie ten film mógłby się skończyć. Tymczasem historia idzie dalej.

Bo nie jest to tylko jego historia i to jest najfajniejsze. Drugi plan i drugie dno tego filmu są niesamowite! Nie jest to tylko historyjka o tym jak jedno poznaje drugie, ale przede wszystkim jakie są ich wzajemne relacje do siebie, do ich rodzin, do świata w ogóle. Za pomoca obrazków do bólu prawdziwych i codziennych wchodzimy w świat tej historii realizmu magicznego jak w masło.Widzimy swoje problemy, swoje tęsknoty, swoje własne kurka życie, swoje szczęśliwe i nieszczęśliwe i smutne chwile, a to wszystko nic nowego i zawsze to samo od zajarania dziejów, ale tak pięknie i subtelnie pokazane, że w ogóle nie zauważamy,że film oglądamy! I na tym chyba tak naprawdę polega realizm magiczny tego filmu - magia ekranu i magia tej historii łączą się w jedno. Theatrum mundi. Przeżyłam autentyczne katharsis w trakcie tego seansu.

To są wszystko trudne słowa, ale historia jest banalnie prosta, a pytania z jakimi mierzy się bohater wciąż od lat te same.

Po autorze kultowych filmów jak "To własnie miłość" czy "Notting Hill" spodziewałam się lekkiego i wesołego filmu, na którym można się nieźle pośmiać i ubawić, zostają nam w głowie kultowe teksty i ogólnie ronimy ze dwie łezki, ale z kina wychodzimy zrelaksowani i wracamy opowiedzieć znajomym 'Fajny film wczoraj widziałem' 'Momenty były?'- jak w znanym powszechnie słuchowisku kabaretu Elita.

Tu również momenty są :) Nie uśmiałam się jak dzika, choć mam swoją absolutnie ulubioną scenę- jak żona prosi męża o ocenę , w której sukience ma wyjść na ważne spotkanie- musicie to zobaczyć!!!!

Jest też wiele scen niesamowitych - wielka to zasługa aktorów, którzy czasami swoją mimiką pokazują takie emocje ,że hej. Np. już samo to, że młody nie dowierza swojemu ojcu, po tym co usłyszał, ale ponieważ traktują sie poważnie, idzie do szafy, zaciska pięści, zamyka oczy i... - super!

Bardzo czekałam na rolę Billa Nighty'ego, który tu gra ojca. Po pamiętnej kreacji podstarzałego rockmana w "To właśnie miłośc" mamy tu ojca rodziny, który ma jednak ten szalony błysk w oku i czasami wcale nie zachowuje się konwencjonalnie...

Obsada jest genialna! Ludzie, którzy wyglądają i zachowują się jak prawdziwi, żywi ludzie, a nie plastikowi bohaterowie amerykańskich schematów. Może dlatego tak lubię brytyjskie kino?

Nie truję już więcej, bo film jest absolutnie kultowy i każdy powinien go zobaczyć . Jeśli możecie - idźcie na niego lub wypożyczcie go na Walentynki , albo nie, oglądnijcie od razu. Po co czekać?

Jest to idealny film na zimowa chandrę, depresję, gorsze dni, kiedy na nic nie możemy się zdecydować, wszystko idzie nie tak, jak planowalismy, a życie daje w kość.Jak mamy dobry humor, tym bardziej się nadaje:)))))

Absolutny 'must have albo luksus' ( jak przeczytałam kiedyś na jednej aukcji allegro:)) i pod tym stwierdzeniem i tym fantastycznym filmem podpisuję się wszystkim co mam i wypycham was do oglądnięcia!

sobota, 18 stycznia 2014

Zimowy krajobraz inaczej

Ponieważ zima w tym roku nie dopisała i śniegu nie ma, ogromnie ucieszyły mnie 2 prezenty, które dostałam ostatnio - Asia i p. Małgosia zupełnie niezależnie postanowiły obdarować mnie zimową krainą z nazwy, wyglądu a nawet zapachu!

Najpierw bańka z misternie wykonaną zimową uliczką pod czapami śniegu autorstwa p. Małgosi - zwróćcie uwagę na detale. Wykonana własnoręcznie- podziwiam! Podobne można było znaleźć na allegro przed Bożym Narodzeniem. Z tego co zauważyłam - bardzo modne w tym roku;):



I zapachowa świeca o dźwięcznie brzmiącej nazwie 'Winter Wonderland' od Asi. Po raz pierwszy spotkałam się z tak genialną zapachowo jakością świec! Aromat jest mocny, trwały, ale nienachalny. Można w nim wyczuć wszystkie nuty, o których wspomina opis, a więc "Zapach Yankee Candle Kraina marzeń to świeży, cytrusowo-sosnowy zapach, dzięki któremu przeniesiesz się w jednej chwili do sań pędzących w zaprzęgu. Wiatr smagający po roześmianych buziach, zapach świerków, sosen i mroźnego wiatru oraz przenikające ciepło bijące od pochodni. " 
Ten duży słój z pewnością wystarczy mi na całą zimę, bo świeca jest bardzo wydajna i jak zapewnia producent wystarcza na 100-150 godzin palenia. Ciekawa forma słoika z przykrywką jest bardzo praktyczna i pozwala bezpiecznie zgasić świecę i ją przechowywać. Dla mnie super sprawa.


Tę i inne świece oraz akcesoria można dostać w Krakowie w pięknie urządzonym sklepie na ul. Miodowej 33 na Kazimierzu. Mają też sklep internetowy www.zapachdomu.pl
Zajrzyjcie tam dla własnej przyjemności i w poszukiwaniu fajnego prezentu dla bliskich.Polecam!

Obu darczyńcom ze serca dziękuję! Nie wymarzyłabym sobie takich prezentów!

Jak widać nie trzeba zawiei za oknem,żeby mieć własne śnieżne doznania:)

Mufiny serowe na zimowe dni

Wracając do staromufiniarskiej tradycji pieczenia zrobiłam dawno nie praktykowane mufiny wytrawne - czyli na słono.

Fajna opcja zarówno na obiad ( jak to u mnie wykorzystałam) jak i na kolację, przystawkę. Podoba mi się w tym przepisie to , że jest bazą, do której każdy może dołożyć swoje składniki według gustu.
Przepis oczywiście pochodzi z Moich Wypieków i znajdziecie go TUTAJ.


Wyszło mi 12 bardzo równych i ładnie wypieczonych mufinów w standardowym rozmiarze. Mięciutkie, wilgotne, pulchniutkie - pycha! Można je jeść na gorąco- prosto z pieca, na zimno i podgrzane w piecu/mikrofali.


Przepis banalny tzn.łączymy suche i mokre składniki i pieczemy, czas jedynie wydłuża o 10 min starcie sera i marchewki na tarce. Generalnie w ok. 40 min sprawa gotowa.


Do mojej wersji dodałam zioła prowansalskie, ostrą i słodką paprykę, natkę pietruszki i troszkę czosnku. Uwaga na ostrą paprykę - płaska łyżeczka, to jednak za pikantnie jak dla dzieci - Stanisław zionął ogniem, ale tak mu smakowało,że zjadł:)
Mam w planie powtórzenie, bo kusi mnie wersja z oliwkami, suszonymi pomidorami i szynką... a mufinek już nie ma. Znikły w 4 godziny, co jest koronnym argumentem dla powtórnego ich wykonania;)