motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

piątek, 20 kwietnia 2012

Power is kurka back!

Po spokojnym zakończeniu tzw. cyklu krakowskiego i ogłoszeniu wyników candy postanowiłam zrobić sobie dwutygodniową przerwę na odsprzątanie chałupy na Wielkanoc, bo u nas zostało zaplanowane śniadanie wielkanocne. I jak to zwykle bywa plany wzięły w łeb. Jest takie powiedzenie - jesli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach...

Zaczęło się nieźle, po czym oba chłopaki dostały wrednego kataru, który spokojnie dojrzał przed świętami i zaowocował gorączką u Jaśka ( dzis do szpitala, czy dopiero jutro?), rozłożyła się też przy okazji mama i małż, bo jest parytet i równouprawnienie. A po świętach, kiedy okazało się,że mamy dalej nielichy bajzel i wyzdrowiała tylko połowa ekipy strasznie trudno było wrócić do pisania, kiedy człowiek ubity jak norka wieczorem.

W tzw. międzyczasie robiłam, co mogłam i teraz z dalszej perspektywy biorę się za retrospekcję, bo zaczęłam dostawać juz maile i smsy z pogróżkami, a co bliżsi i dalsi też dzwonią lub/i pytają osobiście dlaczego nic nie piszę. Otóż własnie piszę, bo jednak strach się bać.

Power is kurka back!