Po spokojnym zakończeniu tzw. cyklu krakowskiego i ogłoszeniu wyników candy postanowiłam zrobić sobie dwutygodniową przerwę na odsprzątanie chałupy na Wielkanoc, bo u nas zostało zaplanowane śniadanie wielkanocne. I jak to zwykle bywa plany wzięły w łeb. Jest takie powiedzenie - jesli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach...
Zaczęło się nieźle, po czym oba chłopaki dostały wrednego kataru, który spokojnie dojrzał przed świętami i zaowocował gorączką u Jaśka ( dzis do szpitala, czy dopiero jutro?), rozłożyła się też przy okazji mama i małż, bo jest parytet i równouprawnienie. A po świętach, kiedy okazało się,że mamy dalej nielichy bajzel i wyzdrowiała tylko połowa ekipy strasznie trudno było wrócić do pisania, kiedy człowiek ubity jak norka wieczorem.
W tzw. międzyczasie robiłam, co mogłam i teraz z dalszej perspektywy biorę się za retrospekcję, bo zaczęłam dostawać juz maile i smsy z pogróżkami, a co bliżsi i dalsi też dzwonią lub/i pytają osobiście dlaczego nic nie piszę. Otóż własnie piszę, bo jednak strach się bać.
Power is kurka back!
witam z powrotem i zycze duzo zdrówka i usmiechu :)
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście święta były chorowite.Ja mam też syncia w szpitalu, ale robił sobie przegrodę nosową i jutro ma już wyjść. Życzmy sobie więc wszyscy ZDRÓWKA!!!!!!!
OdpowiedzUsuń"Power is kurka back - i Chuck ma być!" ;o)
OdpowiedzUsuńDziewczyny - dzieki za wsparcie - aż się pisać chce.
OdpowiedzUsuńEntomko - dużo pogody ducha dla ciebie!
Nutko - dużo zdrowia dla synka i poczucia humoru 4U - sa lekarstwem na wiele bolączek :)
Eumycho - jak widać posiadanie dzieci w wieku przedszkolnym łączy się nierozerwalnie z posiadaniem przez ich matki tych samych idoli TV... :) - causki dla waszej czwórki !!!!