motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

sobota, 11 czerwca 2011

Adaptacja przedszkolna

Jesteśmy z Jaśkiem w trakcie dni adaptacyjnych przed rozpoczęciem roku szkolnego w przedszkolu.
Mały przedprzedszkolak wykazuje dużo entuzjazmu i energii i jak na razie wyrywa się do wyjścia:


A tam...nowe zabawki, nowi koledzy i koleżanki, malowanie, wyklejanie i duży ogród z różnymi atrakcjami:


Żeby tylko utrzymało mu się jak najdłużej...

Po powrocie do domu ma również kolorowo w ogrodzie:


i dwa kocury śpiochy, które można gonić po całym domu!


To się nazywa gimnastyka!




4 komentarze:

  1. Super uśmiechnięty przedszkolak. Wygląda na to, że jest zadowolony z pobytu w nowym miejscu. Oby tak dalej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł z adaptacją , słyszałam o takich zwyczajach , pierwsze dni z mamą , potem stopniowo mniej mamy , a potem całe 8 godzin bez mamy , okres taki dzieci przechodzą bezboleśnie , mniej łez i krzyków , a przede wszystkim mniej stresu . Twój syn wygląda na zadowolonego , zresztą kto by nie był mając w perspektywie takie atrakcje.
    Przyjęcie truskawkowe "absolutnie najlepsze " przyjęcie , też się piszę , dzieci dobrze się bawią , a mamom też się coś od życia należy , przynajmniej truskawkowe przysmaki i kolczyki .
    Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  4. Asieńko,
    Jasiek jako przedszkolak wygląda super!
    Mam nadzieję, że będzie bardzo chętnie chodził na zajęcia :D
    P.S. Co tu tak cicho? :P
    Żadnych wieści co u Was!
    Pozdrawiam,
    Banan :)

    OdpowiedzUsuń