Wbrew pogodzie ( śnieżna zawierucha i zimno), bałaganowi nie do końca ogarniętemu i innym czynnikom zew i wew śniadanie wielkanocne się odbyło.
Ja byłam odpowiedzialna za część słodką i oto co przygotowałam:
- sernik wykwintny - tradycyjnie już z ulubionego bloga, przepis tutaj. Nie upiekę już innego, bo przebił wszystkie dotychczasowe po prostu. Leciutki, odpowiednio słodki, prosty jak stół o pięknym złotym kolorze znikał w paszczach aż miło. Z 1,80 kg sera wyszła mi duża blacha ( nie dekorowana) oraz tortownica dekorowana jak na załączonym obrazku:
-tradycyjne makowce ze starej jak świat Kuchni Polskiej, które zawsze piekę i skorzystałam po raz kolejny z porady, żeby piec je w papierze do pieczenia, a nie w blaszkach. Wyszły idealnie zwinięte, równiutkie, pięknie upieczone i nie popękały. Też ozdobiłam:
Zrobiłam też super ekstra błyskawiczny mazurek. Przepis znajdziecie na końcu posta i radzę wam go wykonać! Jest naprawdę jednym z najszybszych i najlepszych ciast jakie znam.
Jest nie tylko szybki w robocie, ale błyskawicznie znika w ryjkach krewnych i znajomych, bo nie mdły, ciekawy w smaku. Można potraktować go jak po prostu ciasto/deser całoroczny i ozdobić według upodobań. Moja wersja mazurka:
Zgłosiłam go na konkurs. I nawet jak nie wygram, to i tak wielką frajdę sprawiło mi przygotowanie go i jedzenie. Bardzo polecam - zwłaszcza niewprawnym kucharzom, bo wychodzi zawsze i prosty jak konstrukcja cepa, a można błysnąć ;)
Udało mi sie też zrobić świateczną dekorację i kilka pisanek:
Znajomi z pracy zrobili mi wspaniała niespodziankę i dostałam pięknego ciastowego barana z pysznymi przyległościami. Zajął honorowe miejsce na komodzie jako dekoracja.
Ozdoby wykonały też chłopaki w przedszkolu i miały one swój kącik sławy i chwały:
Ponieważ we właściwym czasie nie zamieściłam życzeń Wielkanocnych - kilka słów teraz :
Życzę z całego serca wszystkim czytelnikom, aby moc minionej Wielkiej Nocy starczyła na cały rok i wniosła prawdziwą wiosnę w nasze serca, abyśmy wszyscy z martwych wstali. I to jak najszybciej!!!!
Obiecany przepis na mazurek wzięty z gazety 'Olivia' nr 4/2012
str.112
MAZUREK CZEKOLADOWO-ORZECHOWY
230 g herbatników szkolnych (
ptiberów)
200 g masy krówkowej z puszki
150 g masła
50 g orzechów laskowych
100 g ( 1 tabliczka) czekolady
gorzkiej
3 łyżki płynnej kremówki
Wyłóż blachę ( ok.19x22) papierem do
pieczenia.
Herbatniki włóż do woreczka foliowego, i wałkiem
rozkrusz na miazgę.Orzechy posiekaj .Masło i masę
krówkową podgrzej w garnku na małym ogniu. Wymieszaj z herbatnikami i orzechami
na gładka masę.
Wylej masę na blachę i równo rozprowadź. Wstaw do
lodówki na 3 godziny.Roztop czekoladę razem ze śmietaną ( nie gotuj!) i wylej na
stężałą masę.Włóż do lodówki na godzinę. Udekoruj jak lubisz.
Wprowadzone przeze mnie zmiany to podwojenie
składników, masa krówkowa o smaku truflowym z alkoholem oraz dodanie 4 łyżek
brandy. W smaku wyszedł bardziej czekoladowo-truflowy.
Do dekoracji wykorzystałam pisaki cukrowe Dr.
Oetkera, opłatkowe dekoracje na mufinki z motylkami oraz posypkę w kształcie
kolorowych motylków firmy tortownia.pl
Mazurek zniknął błyskawicznie. Jest banalny,
pyszny, nie zatykający, robi się go w mgnieniu oka. Nie trzeba nawet czekać tak
długo jak w przepisie,żeby oblać go polewą. Mnie wystarczyła godzinka.Według
mnie jest uniwersalnym szybkim ciastem na cały rok, a zwłaszcza na miesiące
jesienne ( orzechy). Można go dowolnie urozmaicać bakaliami i innymi lubianymi
dodatkami. Dla mnie przepis idealny - bardzo go polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz