Przepis oczywiście stąd. Dodałam jak w oryginale kilka kropli zielonego barwnika i ciasto nałożyłam do malutkich papilotek.A na wierzchu ,żeby było bardziej czekoladowo i bardziej miętowo posmarowałam resztką białej roztopionej czekolady i posypałam utarta połową czekolady miętowej Wawelu. Dodają do niej liście mięty, więc pachnie obłędnie!!! Otrzymałam 36 minimufinków i 3 duże ( zabrakło mi małych papilotek).
Wnioski?
Według miętowej maniaczki te mufiny nie nadają się do małych foremek- trzeba skosztować po prostu dużej buły- o takiej:
żeby zachwycić się smakiem ( małe kąski nie oddają miękkości i aromatu, choć wyglądają ładniej i są naprawdę pyszne), uważam że zielony barwnik się sprawdza.
A oto efekty - grasz w zielone? Gram! Masz zielone? Mam!
Zróbcie je koniecznie- są przepyszne !!!!
Pyszności :)
OdpowiedzUsuńZrobię na pewno ale to jak się post skończy.. Jak na razie dzielnie trwam w postanowieniu ;)
OdpowiedzUsuńBanana ;)