Chłopaki po pełnym wrażeń pobycie u fryzjera ( dziękujemy jeszcze raz Cioci Ewie za cierpliwość!!!!) dostały weny twórczej i wymyśliły wejście do pudeł. Niby nic, a cieszy że joj!
Po chwili narady okazało się,że samo siedzenie jest nie halo, więc rozpoczęli ostre deptanie. I długo tak wytrzymali- czyli cała kapusta z beczek przygotowana do kiszenia:)
Zbudowali też studnię ( z moją pomocą, ale małą) i Jasiek rozpoczął precyzyjne nabieranie wody koszykiem ( wiaderkiem) na sznurku. Niestety w kulminacyjnym punkcie wiadro się urwało, więc spokojnie zarzuciliśmy studnię małymi kamykami ( klockami),żeby nikt do niej nie wpadł i na szczęście,że się w to miejsce wróci. I chyba działa, bo nic się nikomu nie stanie, a patent ze studnią wykorzystam jeszcze nie raz.
Do pełni obrazka wiejskiego brakuje przygód z żywym inwentarzem, ale na szczęście mamy 2 koty i troche różnych maskotek, to się coś wymyśli!
Ale mają chłopaki wyobraźnię i pomysły.
OdpowiedzUsuńU mnie Staszek dostał od dziadka samochód z narzędziami. Jakie było moje zdumienie, kiedy się okazało, że wkrętarka na baterię służy mu jako suszarka do włosów...
Hm...widać od razu, że dziecko przebywa na okrągły zegar z matką...a ojca ze skrzynką narzędziową nie widuje wcale. Chyba muszę go co jakiś czas zostawiać w męskich rękach ;o)