Ponieważ w mojej spiżarni zostało jeszcze małe stadko zajęcy wielkanocnych, postanowiłam zrobić wycierusy ( a to ci niespodzianka!) tym razem po pańsku, w wersji eleganckiej.
Ponieważ jak każdej wiosny kwitna bzy, również pod moimi oknami, nie mogłam się oprzeć i nie zrobić czegoś z pysznymi słodkimi kwiatkami bzu. O jadalnych kwiatach pisałam już u siebie na blogu tutaj , a ostatnio znalazłam świetny blog z przepisami z użyciem jadalnych kwiatów - nawet jeśli ich nie zrobicie pooglądajcie zdjęcia !!! O tutaj .
Niniejszym wprowadzam nową jednostkę czasu produkcji moich wyczynów kulinarnych - bajka z mini-mini. Ponieważ często to jedyna chwila, kiedy mogę coś spokojnie zrobić w ciągu dnia :)
Wycierusy powstały ( w ciągu dwóch odcinków Ciekawskiego George'a) z roztopionych czekoladowych zajęcy, pociachanych nożyczkami pianek marshmallow i orzechów arachidowych ( czystych, bez przypraw).Rozpuszczamy czekoladę, wrzucamy orzechy, pokrojone pianki. Lekko mieszamy,żeby pianki nie rozpuściły się zupełnie i nakładamy porcjami na papier do pieczenia lub do papilotek na mufinki ( wtedy od razu ładniej wyglądają i łatwiej je potem zjeść. Odstawiamy do zastygnięcia do lodówki na chwilkę, a potem smarujemy roztopioną gorzka czekoladą i posypujemy czym lubimy. U mnie minimaczek cukrowy w kolorze złotym + świeże umyte kwiaty bzu. Odstawiamy do zastygnięcia czekolady i zjadamy.
Ja zrobiłam je dla kilku osób na prezent i z moimi słynnymi cukierasami prezentowały się tak:
Zebrane opinie po konsumpcji przez obdarowanych przekonały mnie,że warto je zrobić powtórnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz