motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

poniedziałek, 7 maja 2012

Obyczajowo

Ośmieliłam się zrobić parę planów na długi weekend i przekonałam się,że tak niestety życie nie działa. Mieliśmy kilka dni nerwówki z Jaśkiem i jego dolegliwościami, ale już ok. Niestety z domu się nie ruszyliśmy dalej jak na pobliską górkę i to na godzinę.Za to jaką!

Otóż największa atrakcją placu zabaw nie sa bynajmniej sprzęty na nim ustawione ( no, może huśtawki z tatusiem...) , ale instrukcja obsługi placu z obrazkami 'czego nie wolno'. Zaczyna się niewinnie 'poczytaj mi tato/mamo', ale potem po nastym razie podnoszeniu i tłumaczeniu każdego obrazka po 10 razy już nie jest tak wesoło, wierzcie mi. Uciekliśmy z małżem daleko od słupka,żeby nie zostać wmanewrowanym w czytanie i chłopaki dłuższą chwilę radziły sobie same...


Były też radości z bananami:


I jazda bez trzymanki we dwójkę ( jeszcze się mieszczą skubańcy!)

1 komentarz:

  1. Jest takie powiedzenie " Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach". Mnie to się też często zdarza. Fajne chłopaki i zabawa w bananowy telefon. Pozdrawiam całą rodzinkę!

    OdpowiedzUsuń