Otóż największa atrakcją placu zabaw nie sa bynajmniej sprzęty na nim ustawione ( no, może huśtawki z tatusiem...) , ale instrukcja obsługi placu z obrazkami 'czego nie wolno'. Zaczyna się niewinnie 'poczytaj mi tato/mamo', ale potem po nastym razie podnoszeniu i tłumaczeniu każdego obrazka po 10 razy już nie jest tak wesoło, wierzcie mi. Uciekliśmy z małżem daleko od słupka,żeby nie zostać wmanewrowanym w czytanie i chłopaki dłuższą chwilę radziły sobie same...
I jazda bez trzymanki we dwójkę ( jeszcze się mieszczą skubańcy!)
Jest takie powiedzenie " Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach". Mnie to się też często zdarza. Fajne chłopaki i zabawa w bananowy telefon. Pozdrawiam całą rodzinkę!
OdpowiedzUsuń