motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

niedziela, 26 lutego 2012

Randka z Muppetami

Po raz kolejny (5, słownie: piąty od urodzenia Jaśka) udało się dzięki wyekspediowaniu dzieci we wcześniej ustalone miejsce ( siostro jesteś boska, obyś żyła wiecznie!) wyjść we dwoje z domu.
Polecieliśmy na zaległy seans filmowy, czyli klimat rozrywkowy. Kto lepiej zna się na rozrywce jak Muppety?

Oczywiście jako zagorzała fanka nabyłam zestaw:


Kubek pewnie zchachmęci któryś z chłopaków, ale Kermita nie dam! Jako mój idol będzie mi towarzyszył przy pisaniu postów. Od dziś zostaje uroczyście mianowany patronem mojego bloga!!!!

Ad rem.Muppety znane od późnego dzieciństwa, wyczekiwane na drugim programie, zaskakujące, z niesamowitymi gagami i poczuciem humoru to coś, co lubię i będę długo pamiętać. Jim Henson z rodziną tworząc Muppety zrobił coś tak jedynego w swoim rodzaju,że każda z głównych postaci ( a jest ich tam sporo!) stała się swego rodzaju ikoną. Sekret tkwi nie tylko w specyficznym i niepodobnym do niczego wcześniej wyglądzie lalek, ale przede wszystkim w stworzeniu postaci niesamowitych, bohaterów z krwi i kości ( szmaty i drutu?), którzy są bardzo podobni do ludzi, jakich spotykamy na co dzień. Mają wady i zalety, lepsze i gorsze dni. Wszystkich łączy miłość do teatru, gdzie występują i rozrywkowe usposobienie.

Film, który obecnie jest wyświetlany ( dlaczego tylko w Multikinie?) jest pełen Muppetów, ale jest to zdecydowanie bajka dla dzieci i tu mnie bardzo zawiódł. Bo 'prawdziwe', klasyczne Muppety to rozrywka dla każdego w każdym wieku. Tu niby tak jest, ale scenariusz wyraźnie wskazuje na młodszego odbiorcę, a starym koneserom zostają tylko drobiazgi.Strona filmu tutaj .

Muppety poznajemy dopiero po pierwszym rozdziale historii, w którym maskotka- chłopak Walter i jego brat Gary razem dorastają, męzczyzna zakochuje się w kobiecie ( Mary) i na dziesiątą (!) rocznicę związku zabiera ją do Hollywood. Zabiera też swojego brata- Waltera, absolutnego fana Muppetów. Podczas zwiedzania dawnego, szmat czasu nieczynnego studia nagrań słynnych show, dowiaduje się,że milioner Richman chce przejąc teatr Muppetów, aby na jego miejscu rozpocząć odwierty naftowe. Walter razem z Garym  i jego dziewczyną szukają Kermita, aby on skrzyknął na nowo całą ekipę i zrobił przedstawienie na żywo, które dałoby 10 milionów $, aby uratować teatr. Są też konkurencyjne Mupety ( przez jedno 'p'), które zagrażają słynnej trupie. Wszystko bardzo kolorowe, rozśpiewane i...przewidywalne do bólu.
Tego mi właśnie szkoda. Można było z tego zrobić prawdziwe widowisko. Może zabrakło Jima Hensona? Film skierowany jest do dzieci i młodzieży, na których najłatwiej zrobić kasę wciskając im gadżety ( i takiej starej torbie jak ja też:)), ale można to zrobić fajnie i z klasą, a można byle jak. Według mnie klasy trochę brakuje w wersji amerykańskiej. Oczywiście są momenty wspomnień z dawnych show, jest kilka motywów nowych, kilka fajnych scen, ale nie jest to przedstawienie pełną gębą, jakie kiedyś smieszyło mnie do łez.
Absolutnie wspaniałe są dwie rzeczy animacja kukiełek i dubbing polski. Miodzio!

Jako zagorzała fanka Kermita trudno mi się pogodzić z myślą, że są razem z Miss Piggy...

Dla koneserów i dla tych, co chcą z dzieckiem iść do kina, a nie wiedzą na co. Wtedy fajne.

Nie przejęliśmy się zbytnio poziomem filmu, tylko spokojnie korzystaliśmy z błogostanu czasu bez dzieci ( jako wyrodni rodzice myślący o swoich potrzebach - a,fe!) i podreptaliśmy spacerkiem oczywiście do Chimery na ul. Św Anny. Chyba zaczną mi płacić,że o nich piszę :)
Jedzenie mają tak różnorodne,że chyba każdy coś wybierze.Ja pozostałam wierna sałatkom. Mniam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz