motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

niedziela, 4 września 2011

Randkowe świętowanie

W końcu po 3 miesiącach post pisany na bieżąco. Aż nie wierzę! Nie myślcie,że  leżałam i pachniałam oglądając filmy i czytając ksiązki. Na filmy i lektury wykradałam czas w nocy, bo w dzień była jazda z chłopakami ( a zwłaszcza z Jaśkiem...) bez trzymanki.

Dziś znowu dzień bez dzieci w domu ( nie do wiary !!!!!). Po wypucowaniu podłóg udaliśmy się na zaległą rocznicową randkę. Bo stuknęło nam już parę lat małżeństwa...

Przerobiliśmy obowiązkowy program, czyli film w kinie, jedzonko i spacer, tak jak za czasów narzeczeńskich i chwilę potem ( a przed pojawieniem się potworów:)).

Dziś padło na film 'O północy w Paryżu' Woodego Allena. Info o filmie tu.

Zdjęcie stąd .

Nie jest to jak zapowiadają komedia, raczej lekki film obyczajowy. Uśmiechnęłam się kilka razy, ale bez przesady.
Bardzo dobra obsada, ciekawy pomysł na scenriusz.
Młodzi narzeczeni przyjeżdzają przed ślubem do Paryża. On (Gil)- hollywoodzki scenarzysta- szuka natchnienia do skończenia pierwszej książki , którą pisze. Ona (Inez) wraz  rodzicami biega po sklepach, zwiedza, spotyka znajomych.Od początku domyślamy się jak ten układ męsko- damski się skończy, ale nie o to chodzi.
Film to przede wszystkim magiczna opowieśc o Paryżu, który jest tutaj najgłówniejszym bohaterem. Do niego odnosza się wszystkie postacie i zdarzenia w filmie. A sposób, dzięki któremu Gil łapie w końcu natchnienie i pisze  jest faktycznie świetny ( choć stary jak świat ).Nie chcę zdradzać fabuły.
Plejada znanych aktorów, piękne' pocztówkowe' zdjęcia Paryża, przyjemna dla ucha, bardzo francuska muzyka i genialny epizod Adriana Brodiego wystarczą,żeby zachęcić was do zobaczenia tego filmu lekkiego jak babie lato na początku jesieni.
Nie należy spodziewać się po nim niczego szczególnego- wystarczy zasiąść wygodnie w kinowym fotelu i odprężyć się. Podobnie zrobiło juz setki tysięcy ludzi ( film bije rekordy popularności),a tysiące nie moga się mylić.
Allen nie zwalnia nas od myślenia - prawdziwą lekkość tego filmu i piękno Paryża doceni w pełni ten, kto zna ( choćby z nazwiska) artystów i zabytki z nim związane, które w filmie występują.
Polecam na ciepły letni wieczór i oficjalne zakończenie wakacji!

A my po lekkim filmie poszlismy sobie, jak tyle razy wcześniej, na sałatki do Chimery , a zwłaszcza na naszą ulubioną z małżami.
Wiele się tu zmieniło przez oststnie lata - zabudowano podwórko, które kiedyś straszyło i stworzono całkiem miłe zakątki do rozmowy i jedzenia:


Zjedliśmy więc i ruszyliśmy strawić, bez kompleksów, że nie mieszkamy w Paryżu ( jak główny bohater), bo przecież mieszkamy w Krakowie, gdzie jest pięknie i świeci słońce i to jest nasza w końcu randka i jest super!



Niestety po drodze okazało się, że zmieniłą się nie tylko Chimera. Nie ma już naszej ulubionej herbaciarni "Gołębnik", gdzie przesiedzieliśmy prawie całe narzeczeństwo...ech. Dawno nas na mieście nie było i trudno się przyzwyczaić...

W trakcie spacerku małż przypomniał sobie, że przecież jest czynna tania książka i oczywiście tam zaszliśmy i oczywiście wyszliśmy z pełną siatką:) Jak kiedyś.

Dzień piękny, słoneczny, pełen wrażeń, w sam raz na nasze świętowanie.

Tak wyglądaliśmy kiedyś i dziś:


I chyba niewiele się zmieniliśmy w środku - dalej lubimy chodzić do kina na dobry film, jeść dobre jedzonko i spacerować po Krakowie. Małż nadal lubi dawać mi kwiaty, a ja je otrzymywać.
I niech tak już zostanie.





5 komentarzy:

  1. Piękni kiedyś, piękni dziś. Gratuluję wspólnych lat...ale bardziej tego, że nadal spędzacie czas razem i potraficie czerpać z tego niewymuszona radość. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak miło czytać takiego posta , życzę Wam dalszych równie miło spędzonych rocznic .
    Joasiu wyglądacie na szczęśliwych i zakochanych , upływ lat niczego nie zmienił i niech tak pozostanie .
    Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała, ciepła opowieść. Wszystkiego dobrego z okazji rocznicy! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiu, patrząc na Was jak razem z Wojtkiem ogarniacie codzienność i niecodzienność, życzę sobie żeby mnie i mojemu dopiero co Zaślubionemu, też tak pięknie się udawało, ogarniało i randkowało...
    buiaki
    Pau

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję wszystkim za miłe słowa! Każdej z osobna życzę całego worka takich i jeszcze lepszych historii do opowiadania wnukom przed kominkiem :)))
    jakakolacja

    OdpowiedzUsuń