motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

piątek, 2 marca 2012

Oficjalne rozpoczęcie wiosny

Znowu piszę skokowo, bo sama za sobą nie nadążam, że o życiu nie wspomnę. A oficjalne uroczystości miały miejsce na imieninach Doroty, które ona normalnie obchodzi we wrześniu, ale wtedy jest taki galimatias z dziecmi, że nie ma czasu na spotkania, więc spokojnie obchodzimy je w lutym. Dorota ma radochę 2 razy w roku, a my powód do świętowania i jest super.

Tym razem spotkałyśmy się przytulnym mieszkanku Uli. Pierwszy dzień, kiedy naprawdę powiał cieplutki wiatr, wyszło wiosenne słoneczko, lazurowe niebo i chciało się żyć od rana do wieczora!
Widok z okna był tak fajny,że nawet widać było dalekie góry ( jeszcze nie Tatry, co się zdarza, ale góry niższe)


 Bardzo dziękuję przy okazji za komentarze - jak to dobrze wiedzieć, że ktoś inny też czeka na wiosnę! Bo myślałam,że to tylko ja taka wariatka- chodzę i za kwiatkami się rozglądam...

Ula pięknie nakryła stół i przygotowała królewskie przyjęcie. Zwracam uwagę na genialny pomysł świeczników zrobionych jabłek - niby oczywista rzecz i jabłko każdy w domu ma, a jakie ładne! ( pachną jak się rozgrzeją!):


Dla solenizantki była to niespodzianka, bo w natłoku swoich zajęć również wyleciało jej z głowy,że to już:) Były prezenty...


i torcik. Po sukcesie marchewkowego, o którym pisałam kilka postów wcześniej, postanowiłam go powtórzyć w wersji małej na 20 cm tortownicę i innej wiosennej dekoracji. Smakował nam ( a przede wszystkim Dorocie) bardzo! Przepis stąd .


Przez 2 godziny nie da się niestety wyczerpać wszystkich tematów z okresu 2 miesięcy, kiedy się nie widziałyśmy, ale próbowałyśmy ostro :)))

Przy okazji poznałyśmy nową pasję Uli - robienie biżuterii. Mam nadzieję,że dostanę zdjęcia, to wtedy zaprezentuję je u mnie na blogu i sami zobaczycie jaka ładna! Komplet od Uli nosi na sobie Dorota - pierścionek i naszyjnik.

Zjadłyśmy pyszną sałatkę z chińskich zupek podaną z kromkami tostowymi na gorąco ( przepis na końcu posta a zdjęcie poniżej), paluszki z ciasta francuskiego z serem oraz francuskie paszteciki z farszem z kapusty.


Staramy się dawać sobie przy okazji spotkania różne drobiazgi. Tym Razem Dorota powaliła nas na kolana - dostałyśmy wiosenny zestaw detoksykujący - zieloną herbatkę+ cukier trzcinowy,wodę mineralną oraz bardzo orginalne owoce tamaryndowca indyjskiego ( nabyte w obecnej ofercie lidla). Zobaczyłam je po raz pierwszy. Już zjadłam - dobre! Smakują jak kwaskowy dżemik. Nie wiedziałam, że tamaryndowiec ma tak wszechstronne zastosowanie i jest ulubionym pożywieniem małp :)


Info o tym przeciekawym owocu tutaj. Kupcie i spróbujcie, jeśli macie Lidla w pobliżu.

Jaka szkoda, że tak rzadko sa takie fantastyczne dni! Nabrałyśmy mega energii i tak się sobą ucieszyłyśmy, że możemy teraz góry przenosić! Zaczniemy od małych. Ja np. przerobiłam już górę prania, a jutro zabieram się za górę kurzu - zobaczymy jak mi pójdzie :)



Obiecany wcześniej przepis Uli:

Sałatka z chińskich zupek:

- podwójna pierś z kurczaka
- przyprawa gyros/kebab
-2 chińskie zupki z makaronem kurczakowe - łagodne lub ostre
- kukurydza
-papryka czerwona
- ulubiony majonez
- ostry ketchup

mięso poroić w drobną kostkę i podsmażyć na patelni razem z przyprawą gyros.Majonez wymieszać z ketchupem tworząc sos. Wymieszać kukurydzę, pokrojona w kosteczkę paprykę, pokruszone zupki razem z dołączonymi przyprawami.Wymieszać wszystko razem w misce i pozostawić na noc, aby makaron wchłonął wilgoć z majonezu. Podawać. Jeść.Mniam!

Jak widać jest to doskonała baza do sałatki naszych marzeń, bo można modyfikować stopień ostrości, dodać ulubione przyprawy i uzupełnić o warzywa, które lubimy. Najważniejsze są zupki chińskie i sos. Mnie wersja Uli bardzo smakowała. Mniam mmniam.

A w jakiejś kolorowej gazecie przeczytałam wywiad z Piaskiem - Andrzejem Piasecznym. Jak to mówi mój Jasiek ' nie uwielbiałam' go i nie do końca zgadzałam się z jego poglądami. Wywiad okazał się bardzo ciekawy! Piasek powiedział fajną rzecz:
' Zauważanie tego, co nam przynosi chwile szczęścia, to właśnie jest prawdziwe szczęście' - i tu się zgadzamy w zupełności.

Wszystkim wam wiosny w sercu życzę!

1 komentarz:

  1. Tak, wiosne uwielbiam! A ten owoc to dla mnie, bo lubie eksperymenty smakowe ...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń