"Chciałoby się wielkich rzeczy, a tu oczywistośc skrzeczy..." lub z polskiego na nasze "chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle" - to o naszym podejściu do miłości na co dzień, a zwłaszcza w Walentynki. Jak dla mnie za dużo kiczu, różu i tandety, a za mało zwykłej uprzejmości, uśmiechu i dobroci. Mamy co prawda 26 listopada, który jest dniem uprzejmości, ale mało to rozreklamowane. Każda okazja jest dobra do zrobienia komuś małej przyjemności( to ta głęboka studzienka).Dlatego w Walentynki u nas zupełnie zwyczajnie. Chwilka słodyczy w rodzinnym gronie ( i nie tylko - pozdrawiam Justynkę!), krótka wpólna kolacja. Cieszę się, że w codziennym zmęczeniu i zabieganiu było kilka wyjątkowych, smakowitych chwil !
Sprawdzone hity czyli mufinki orzechowe ( patrz post "Orzechowe i wytworne") oraz tiramisu (patrz "Niekoszerne tiramisu"- hi hi!)
Bukiet od Małża - śliczny!
i wspólna kolacja - spaghetti na kiju:
Porcja sosu na 2 bardzo głodne, 3 średnio głodne i 4 niegłodne osoby :)
makaron spaghetti wybranej grubości ( najlepszy orginalny włoski )
puszka pomidorów bez skórki w puszce
po 1 lasce kabanosa na głowę ( u mnie krakowski Krakusa) pokrojony w cieniusieńkie plasterki
1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę lub drobniutko pokrojony
1 mały przecier pomidorowy ( umnie Pudliszki)
zioła do smaku ( prowansalskie, majeranek, tymianek, bazylia...mieszanka do wyboru)
serek żółty do posypania
Makaron ugotowac jak zwykle. Pomidory z czosnkiem zmielić w blenderze. Kabanos podsmażyć na patelni na własnym tłuszczyku, dodać pomidory, zagęścić przecierem, dodać zioła, pogotować chwileczkę. Doprawić do smaku czym lubimy. Wyłożyć na makaron i posypać serkiem.
Pyszne proste jedzenie.Na zdjęciu od razu widać kto i jak był głodny ( mój talerz z lewej).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz