W Sylwestra kisimy się z powodu zbiorowej choroby i coś trzeba robić, bo nie ma cioci Ewy i Jasiu został w domu. Odbyło się więc rytualne ciągnięcie kabli. Tradycję zapoczątkował Jasiek na wyjeździe do Szczawnicy w zeszłym roku, a jako naturalny i niepodpatrzony etap rozwoju podchwycił Staszek. Kable ciąga się po całej dostępnej powierzchni, mota o co popadnie i próbuje przywiązać do czego się da. O dziwo - chłopaki nie wyrywają sobie nawzajem znając powagę czynu. Godzina przeszła jak z bicza trzasł, a ja mogłam odkurzyć. Co wynikło w tej wróżby? Nie wiadomo, mam nadzieję,że dużo zdrowia dla nas wszystkich. Dokumentacja fotograficzna:
Laurka dla dziadka pozostaje nadal aktualna:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz