motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

czwartek, 6 lutego 2014

Urodziny Jaśka

Po długich przygotowaniach i dyskusjach z jubilatem - odbyły się!

Zaplanowaliśmy dwie imprezy, jako że rodzina nam się rozjechała na ferie, jedną w kulkach dla znajomych dzieciaków z przedszkola, drugą domową, która jeszcze przed nami.

I równo 2 lutego w same urodziny Jaśka balowaliśmy w pobliskiej Kinderplanecie w Galerii Bronowice.
Doceniłam formę takich przyjęć dziecięcych ( dla nas i dzieci to pierwszy raz) - jest miejsce do szaleństw, miejsce do jedzenia, są różne atrakcje i ani przez chwilę nie jest nudno, a przy tym nasz dom pozostaje cały:) a dzieciaki bawią się jak szalone, podczas, gdy rodzice mogą chwilkę dychnąć, porozmawiać, zjeść.

Bardzo mi się podobała organizacja czasu dzieci- nic na siłę, ale za zgodą wszystkich. Zaczęło się od malowania buziek - nasza pani animatorka postarała się bardzo!


Potem po jakimś czasie były podchody i zabawa w szukanie skarbu: dzięki kolejnym wskazówkom-zagadkom dzieci szukały ukrytych złotych monet                     ( czekoladowych). A w międzyczasie pełne szaleństwo w piłeczkach, na trampolinach, karuzeli, w małpim gaju...czego dusza zapragnie!


Z zaproszonych 8 dzieci stawiła się niestety tylko trójka, bo resztę ( jak to niestety w tym sezonie) zmiotły choroby i trudne sytuacje domowe. Ale urodzinowa piątka szalała na maxa!

Ja przygotowała się do imprezy przede wszystkim kulinarnie i postawiłam na konkretny posiłek na słodko i słono. Były więc talerze z serami, kabanosami i winogronami, paluchy francuskie z serem a ze słodkości przerobione już kilka razy serniczki z oreo oraz małe babeczki z kremem wiśniowym z mascarpone i wiśniami i świeżutka szarlotka prosto z pieca Anity :P Oczywiście ciepłe i zimne napoje.


Dzięki Anicie mogę także pochwalić się wspaniałymi zdjęciami jej autorstwa do tego posta ( raz jeszcze bardzo senkju!!!!)

Oczywiście był też tort- specjalny na specjalne zamówienie jubilata - biszkopt          ( rzucany- najlepszy) z masą czekoladową ( z nutellą i mascarpone)  i truskawkami, a na wierzchu' mamusiu,żeby był samolot i Jasiu żeby siedział w tym samolocie do jedzenia'.
Truskawki upolowałam żywe - dziecku się kurka w urodziny nie odmawia...


A samolot- zobaczcie sami:


Świeczki na torcie dmuchali wszyscy po kolei,żeby było po sprawiedliwości. Nie mogliśmy tylko odpalić wybuchających petard ze względu na przepisy p.poż i czułe czujniki dymne:)

Generalnie impreza taka,że ciesz się,że nie szczekasz. Dzieci szczęśliwe padły od razu. A fajnych wspomnień zostało mnóstwo!

Polecam imprezy w Kinderplanecie!