Jak widać po łacinie wszystko brzmi bardziej 'ucenie'.
Ja w tym roku zakochałam się w borówkach amerykańskich ( bo o nich mowa). I to nie tylko dlatego,że rosna u mnie w ogrodzie.Doceniłam i smak i zapach i właściwości małobrudzące. Zwłaszcza te ostanie przy małych dzieciach się przydają. Jedzone garściami lub prosto z krzaka nie brudzą rączek, a ewentualne plamy po wypiekach itp. bardzo łatwo doprać. Oczywiscie są tylko trochę podobne do tradycyjnych borówek ( po krakowsku, bo raczej mówi się o czarnych jagodach?), ale smakują naprawdę wspaniale! Zrobiłam kilka rzeczy i właśnie chcę was namówić na małe co nieco.
Borówka amerykańska ma nawet swoją własną stronę o tutaj . Poczytajcie szczególnie o właściwościach odżywczych. Już od dawna wiadomo,że powinni je jeść 'sercowcy' i osoby potrzebujące wsparcia dla oczu ( przede wszystkim komputerowcy!), a szczególy na w/w stronie.Jesli zastanawiacie się , jaki krzak warto miec w ogródku, to bardzo polecam własnie borówkę. Wygląda ładnie właściwie przez cały rok, nie wymaga szczególnej pielęgnacji i daje bardzo dużo owoców.
Przeklejam zdjęcie tytułowe ze śniadankiem właśnie tu, bo jest to świetna i szybka propozycja - posmarować drożdżówkę dżemem posypać borówkami i zjeść!
Świetnie sprawdzą się także jako składnik porannego musli, sałatek owocowych, jako owoce do dekoracji różnych deserów i lodów.
Ja zrobiłam jeszcze tort z okazji imienin kuzynki:
To mój ulubiony serniczek z białą czekoladą ( o którym pisałam wielokrotnie wcześniej) tutaj z dekoracją z borówek, posypek i kwiatu z ogrodu.
Bardzo was zachęcam do takiego dekorowania potraw, szczególnie teraz latem, kiedy wszelkich kwiatów mamy pod dostatkiem.
Jestem gorącą zwolenniczką różnego rodzaju posypek i uważam,że warto miec w domu przynajmniej 3 rodzaje. Można je dostać w każdym większym sklepie, a bardziej wymyślne kupić np. na tortownia.pl .Nadają się do dekoracji prawie wszystkiego, co słodkie i nadają zwykłemu ciastku eleganckiego i niepowtarzalnego wyglądu!
Pochwalę się jeszcze własnoręcznie wykonaną kompozycją kwiatową, która stanowiła komplet z tortem - może ktoś z was się zainspiruje. Kwiaty gloriozy i hortensji ułożone na gąbce z liśćmi z ogrodu w koszyczku:
I jeszcze mufiny z borówkami amerykańskimi ( przepis z bieżącej Claudii na sierpień, str.112 ), które szczególnie dedykuję świeżej mufiniarze Entomce oraz wszystkim, którzy nie lubią się narobić, ale dużo i dobrze zjeść by chcieli :)
Szybkie ( suche+ mokre), pachnące owocami i wanilią, wilgotne, nie za słodkie. Słodkość można regulować posypując po upieczeniu cukrem pudrem lub polewając lukrem. Mnie zasmakowały bardzo, przede wszystkim przepis jest dobrze wyważony i można je zrobić równie dobrze z innymi kwaskowymi owocami ( maliny, porzeczki, kawałki śliwek, poziomki...) których teraz nie brakuje. Natomiast mnie mufinek już zabrakło :( Zeżarte!
Gorąco zachęcam do upieczenia! Mało roboty- dużo radości!
A oto przepis:
suche:
350 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki cukru
cukier waniliowy
troszkę cukru ( ok. 2 łyżek)
Cukier puder do posypania
mokre:
1 jajko
szklanka mleka
1/2 szklanki oleju
1 szklanka borówek amerykańskich ( ja dałam 2 szklanki, bo lubię mocno owocowe)
składniki suche wymieszać w jednej misce. Składniki mokre wymieszac w drugiej misce. Połączyć. Wymieszać razem. Dodać borówki. Wymieszać delikatnie. Nałożyć do papilotek posypując cukrem ( ja dałam te ok. 2 łyżki brązowego, bo się robi ładna skorupka) i piec 15-20 min. w temperaturze 180 stopni. ( mój piec piekł 30 min). Wystudzić. Posypać cukrem pudrem przed podaniem lub udekorować lukrem. Mnie smakowały zarówno same gołe jak i posypane delikatnie pudrem. Mniam:P