motor

motor
Walentynki są codziennie, tylko my obchodzimy je raz do roku...

czwartek, 26 maja 2011

Szkolenie Avon i Woda dla Słoni

Zdążyłam zaliczyć szkolenie avonowe z serii najnowszych kosmetyków Solutions i jestem wyedukowana na maxa :)
'Tu dzwonidź jeźli kto hce po rady'- jak było w Kubusiu Puchatku :) Zapraszam!
Warto było coś powiedzieć, bo dostałam nagrody niespodzianki i trochę fajnych informacji na temat kosmetyków. A na zdjęciu z menedżerką Magdą:


...której bardzo dziękuję za spotkanie! Było naprawdę fajnie!

A potem świńskim truchtem poleciałam do kina z Justyną na film "Woda dla słoni".
Najpierw trailer- można go oglądnąć tu.

zdjęcie stąd


Na początku była książka i jej ciekawa recenzja tutaj - przeczytajcie ją ( i książkę i recenzję. Recenzję najpierw :)).
Ja poszłam na łatwiznę i zaczęłam od filmu.Chyba niesłusznie.Po przeczytaniu recenzji chcę na pewno ją przeczytać, więc jeśli kto ma, to niech da znać! Ustawiam się w kolejce.

Film oglądnęłam raz i uważam ,że wystarczy.
Nie wzruszyłam się, nie popłakałam, nie uśmiałam, nie zachwyciłam do głębi serca. Miły seans na wtorkowy ( i nie tylko wieczór) , ale nie arcydzieło.

Z trójki głównych aktorów( Pattison, Whiterspoon, Waltz) zdecydowanie wybija się Waltz- dyrektor i właściciel cyrku. W nim naprawdę widzimy esencję emocji tego filmu dobrze pokazaną. Blondynka gra blondynkę, a Pattison to nazwisko dla mnie po tym filmie znaczące ( gra jak warzywo...).
Tu może moje sądy są głęboko obrazoburcze i sprzeczne z rzeszą zabijających się o spojrzenie wampira -Pattisona młodych i starszych kobietek, ale widząc go w tej roli uważam go za aktora początkującego i raczej przereklamowanego.
Śmiech na sali wywołują nie perypetie bohaterów, ale język polski boskiego Roberta ( nawiasem mówić naprawdę cienki. Nie wiem jakiego miał nauczyciela, ale słabo się przyłożył).

Kolejna historia o cudzołóstwie, która w tej wersji wydaje mi się płytka i schematyczna. Choć ogląda się miło i bezkompleksowo.
Podobały mi się różne rzeczy np. postać lekarza w prosektorium, muzyka, postaci załogi cyrkowej, gra ktorska głównego bohatera -staruszka Hala Holbrooka. W uszach został okrzyk z areny 'Ladies and Gentelmen and children at all age!'

Generalnie warto zacząć od książki,żeby niekoniecznie zobaczyć film. Ale 2 godziny w sumie minęły szybko i siedzenie nie bolało mnie od fotela.Na sobotę do kotleta może być.
Info o filmie tu.

Na szczęście milsze wrażenie zrobiło na mnie bardzo dobre spagetti carbonara, które wcięłyśmy po filmie we włoskiej knajpie.I o to się Polska biła!



Maślankowy placek uniwersalny

Przepis geniusz. Doskonałe ciasto jako baza do różnych realizacji i pomysłów.
Świetne z każdym nadzieniem, kremem, owocami- niezliczone warianty wykorzystania, a przy tym banalne i szybkie, czyli wymieszać i wylać do formy.I koniec! Żadnego zdziwiania!
 Ciasto na dużą blachę, wysokści ok. 5 cm.Wilgotne, nie za słodkie, podobne w smaku do drożdżowego albo mufinek z maślanką. To ona nadaje delikatny smak i miękkość.


Przepis z ostaniego numeru Chwili Dla Ciebie nadesłany przez czytelniczkę:
( błogosławię ją za to,że go przysłała!)

1,5 szklanki maślanki
szklanka cukru
pół szklanki oleju
3 jajka
3 szklanki mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia

Jak wyżej napisałam- wymieszać wszystko mikserem do połaczenia się składników na jednolitą masę, wylać na dużą natłuszczoną blachę i do pieca - 40 minut 180 stopni.

Propozycje wykonania placka:
- wrzucić dowolne owoce ( ja planuję wersję z borówkami...) pokrojone jabłka , brzoskwinie, morele lub małe jagody, maliny, poziomki, truskawki, ale też np. rabarbar.
-posmarować na wierzchu lub w środku powidłami
-przełożyć lub udekorować dowolnym kremem/masą
-wrzucić do środka groszki czekoladowe
- polać dowolną polewą
-wylać na wierzch galaretkę

Czekam na wasze propozycje!

Po raz pierwszy placek okazał się tak dobry i zniknął tak szybko,że nie zdążyłam zrobić zdjęcia!
Dlatego tymczasem zdjęcie z neta,a jak zrobię raz jeszcze ( a na pewno zrobię!!!!) to od razu wklejam swoje.

zdjęcie stąd


Koniecznie, ale to absolutnie koniecznie zróbcie choć raz!!!! Na pewno bliscy i znajomi będa was namawiać na powtórkę. MNIAM!

Kładka Bernatka - ciekawostka turystyczno - krajoznawcza

Podczas oststniej niedzieli i kolejnej komunii w rodzinie siedzieliśmy sobie w restauracji niedaleko Placu Wolnica, a stamtąd już tylko kilka kroków do kładki Bernatka- mostu pieszo-rowerowego między Podgórzem a Kazimierzem.
Dlaczego Bernatka?
Od nazwiska zakonnika Bonifratra Laetusa Bernatka, któy na przełomie wieków XIX i XX doprowadził do wybudowania szpitala Bonifratrów.
Świeżo dorobiona legenda głosi,że pracowała pod mostem na bulwarach wiślanych prostytutka Bernadeta...Jak to w Krakowie, do wszystkiego historię dopiszą:)

zdjęcie stąd

Wzorem wielu miast europejskich zakochani postanowili zrobić z niej krakowski 'most westchnień' i zapinają kłódki na jego poręczach klucz wrzucając do Wisły spokojnie płynącej poniżej.

Pojawia się paranoiczne pytanie: co gdy miłość się wypali? Skąd wziąc wytrych?
O ile reklamę grawerowania znalazłam na jednej kłódce, niestety namiarów na ślusarza brak. I to jest pomysł na biznes prosze państwa w Krakowie. Nic tylko punkt na Kazimierzu otwierać.

Atrakcja sympatyczna i zdjęć warta. Oglądnijcie sami!

 


Jak to wśród ludzi - jest trochę strasznie, a trochę śmiesznie. Jest i głęboka studzienka i płytkie wiejskie bajoro - do wyboru do koloru. Może dlatego tak wielu przechodniów zatrzymuje się i czyta, co na kłódkach napisali sobie zakochani.

Jak będziecie w pobliżu - wstąpcie. Robi miłe wrażenie. No i bliżej niż do Florencji.
A o kładce jeszcze tu.



Komunia Kamilki i nie tylko

Komunię oczywiście poprzedziły długie przygotowania samej zainteresowanej , jak i całej rodzinki. A ciocia upiekła obiecany tort, ale o tem potem.
Pogoda niestety nie dopisała i w strugach deszczu siedzieliśmy w naszym ciemnym i zimnym kościele. Dzieci mało, bo tylko 27. Wszystko się pięknie udało, zarówno liturgia jak i przyjęcie w restauracji.
Kilka zdjęć komunistki:


I z ciocią:

więcej tutaj.

I w końcu rewelacja miesiąca, czyli tort o tytule "Z rąk kapłańskich".
Przepis tradycyjnie stąd., zamiast brzoskwini- 1,5 kg truskawek pokrojonych w kostkę ok. 0,5 na 0,5 cm.
Dekoracja z białego lukru plastycznego, opłatka, maczku cukrowego i złotego barwnika.
Namęczyłam się, ale jestem zadowolona z efektu, który z dumą cioci prezentuję:


Upiekłam też tort dla innej komunistki Marysi. Marysia  życzyła sobie kielich, promienie i winogrona fioletowe. Wyszło mi jak na zdjęciach poniżej- w zupełnie innym stylu.
Zdecydowanie najbardziej pracochłonny tort w moim życiu. Ale zarówno ten , jak i ten wyżej myślę,że dorównuje produktom profesjonalnej cukierni.No kurka moja 'Duma Tary'!

 Torcik dla Marysi w smaku taki sam- bo naprawdę pyszny- bardzo polecam. Robiłam wersję brzoskiwniową, malinową i teraz truskawkową. Znika szybciutko, bo jest leciutki jak piórko i nie mdły!