Kiedyś dawno temu było tysiąc szkół na tysiąclecie. A u nas, tzn. u Jaśka jak na piątą rocznicę , to skromnie.
Jasiek przeżywa fascynację samolotami i helikopterami ( a zwłaszcza ich śmigłami), dlatego był to motyw przewodni imprezy. Razem wybieraliśmy obrazki do stworzenia napisu - dekoracji i według życzenia Jaśka wykonałam tort. Ale po kolei.
Na menu urodzinowe wymyśliłam ciepły bufet i sałatki. Sałatki - jedna świeża ogólnoludzka ( ogórek, pomidor, sałata lodowa+ winegret z czosnkiem) oraz druga na bazie kapusty pekińskiej ( drobno pocięta kapusta, kukurydza, surowa czerwona papryka, drobniutko posiekany kabanos oraz ogórek kiszony).
Obie polecam bardzo! Szybkie i dobre.Do wszystkich dań i sałatek były 2 sosy- czosnkowy i tysiąc wysp.
W roli ciepłych dań wystąpiły malutkie sajgonki, mini camemberty, oliwki panierowane z mięsem, panierowane kawałki sera mozzarella oraz własnoręcznie robione przeze mnie kawałeczki kabanosów zawijane w ciasto francuskie, posypane makiem i zapiekane. Świetna przekąska na ciepło i zimno i błyskawiczna w przygotowaniu- gotowe ciasto francuskie kroimy na cienkie paseczki, owijamy kawałki kabanosa, smarujemy rozmąconym jajkiem, sypiemy makiem lub innymi przyprawami i pieczemy w 220 stopniach ok. 20 min.
Niestety zdjęcia menu nie zachowały się, bo ja biegałam z jedzeniem, a potem siedziałam z gośćmi przy stole. Natomiast poniżej urywki tego, co się działo w tzw. tle, czyli obok stołu i w drugim pokoju...
Tort Jasiek zaprojektował sobie już dawno. Początkowo miała być wersja z księżniczkami, ale ostatecznie wygrały samoloty:) Masa cytrynowa z czekoladą. I taka też była. Niezawodny i równy jak stół biszkopt z tego przepisu oraz masa cytrynowa na bazie lemon curd.
Lemon curd to coś takiego jak budyń, albo rodzaj dżemu- smarowidła, które robi się bardzo szybko, a jeszcze szybciej zjada. Zwłaszcza polecam smakoszom cytryn, bo trudno mi sobie wyobrazić coś bardziej cytrynowego - używamy do jego produkcji całe 3 cytryny- skórkę, miąższ i sok. Efektem jest słoik pysznego cytrynowego dżemiku-kremu, którym smarujemy sobie co lubimy, albo robimy z niego równie błyskawiczną cytrynową masę - przepis tutaj. Ja według życzeń Jaśka dodałam do masy wiórki czekoladowe.
Dekoracje wykonałam z gotowych samolotów i lukru plastycznego. Ciekawostką były w tym roku świeczki o rożnych kolorach płomieni- bardzo ciekawy efekt. Można je kupić na tortownia.pl - zobaczcie sami na jednym ze zdjęć powyżej. Oczywiście wyglądały sto razy lepiej.
Co do tortów dla dzieci - jest z nimi spory kłopot. W przyjęciu urodzinowym w domu zawsze więcej jest dorosłych niż dzieci. Mało które dziecko zjada cały kawałek tortu i trudno zdecydować, czy np. masa i ciasto ma być 'pod dzieci' czy 'pod dorosłych' zrobiona. Moje chłopaki ( i z opowiadań rożnych mam wiem,że nie tylko moje) marzą o tortach z ulubionymi bohaterami i jak tylko ich zobaczą na torcie- traktują ich jak zabawki i od razu chcą ich capnąć i bawić się na całego. Tak było w przypadku Staszka i jego Zygzaka i Złomka i teraz przy torcie Jaśka- od razu samoloty do łapy i fruwamy!
Doszłam do wniosku,że w takich wypadkach chyba lepiej wkomponować gotową zabawkę w tort a skupić się na tle i scenografii bohatera tortu, bo naprawdę bardzo trudno odwzorować dokładnie ze wszystkimi szczegółami bajkowego bohatera. W poprzednich latach skorzystałam z wydruku na masie cukrowej ( Bob Budowniczy) oraz płaskiej wersji z lukru ( Świnka Peppa, bo w 3d jest okropna..) i chyba pociągnę trend z gotowymi zabawkami dalej, bo wszyscy są szczęśliwi - dzieci, że mogą się bawić a dorośli,że tort ładnie skomponowany i dobry.
W dmuchaniu uczestniczyło oczywiście dwóch braci, bo takich trzech, jak ich dwóch, to ani jednego. I dmuchali po kilka razy, bo w końcu jest okazja. A co! A Jaśkowi wszyscy życzyli przede wszystkim zdrowia, czyli tego, czego mu najbardziej brakuje :( Oby wszystkie życzenia się spełniły!
A kartka z kalendarza to: