Wracając do staromufiniarskiej tradycji pieczenia zrobiłam dawno nie praktykowane mufiny wytrawne - czyli na słono.
Fajna opcja zarówno na obiad ( jak to u mnie wykorzystałam) jak i na kolację, przystawkę. Podoba mi się w tym przepisie to , że jest bazą, do której każdy może dołożyć swoje składniki według gustu.
Przepis oczywiście pochodzi z Moich Wypieków i znajdziecie go TUTAJ.
Wyszło mi 12 bardzo równych i ładnie wypieczonych mufinów w standardowym rozmiarze. Mięciutkie, wilgotne, pulchniutkie - pycha! Można je jeść na gorąco- prosto z pieca, na zimno i podgrzane w piecu/mikrofali.
Przepis banalny tzn.łączymy suche i mokre składniki i pieczemy, czas jedynie wydłuża o 10 min starcie sera i marchewki na tarce. Generalnie w ok. 40 min sprawa gotowa.
Do mojej wersji dodałam zioła prowansalskie, ostrą i słodką paprykę, natkę pietruszki i troszkę czosnku. Uwaga na ostrą paprykę - płaska łyżeczka, to jednak za pikantnie jak dla dzieci - Stanisław zionął ogniem, ale tak mu smakowało,że zjadł:)
Mam w planie powtórzenie, bo kusi mnie wersja z oliwkami, suszonymi pomidorami i szynką... a mufinek już nie ma. Znikły w 4 godziny, co jest koronnym argumentem dla powtórnego ich wykonania;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz