I tak skusiłam się na mufinki tiramisu oraz sernik walentynkowy- oglądnijcie zdjęcia Doroty - są boskie!!!! Mnie również się udało. Oto moje.
Najpierw sernik - banalny, do zrobienia dla każdego. Będzie świetną propozycją na lato z każdymi owocami i każdą galaretką, niekoniecznie w foremce serduszko. Mleko skondensowane nadaje mu odpowiednią słodycz, a równoczesnie sprawia,że nie jest mdły, lecz w sam raz! Ja użyłam galaretek poziomkowych i opakowania mrożonych wiśni.
Mufinki Tiramisu - zachwyciłam sie dekoracją u Doroty, niestety nie posiadam ( jeszcze!) okrągłej końcówki do wyciskania. Zrobiłam więc po swojemu. Oceńcie sami:
Każdą naponczowałam za pomoca strzykawki likierem kawowym, jak torcik. Mufinki nie są może z tych najszybszych pt. 'wymieszaj i upiecz w 20 min', robi się je raczej jak ucierane ciasto, ale są tej roboty po stokroć warte! Na pewno wypróbuję upieczenie ich jako jednego ciasta i przełożenie kremem tiramisu. Ciasto jest wilgotne, w sam raz słodkie z nutką kawy. Są bardzo wykwintne i spokojnie w tej formie mogłyby się znaleźć na eleganckim przyjęciu. Wychodzi ich jednak w tradycyjnych foremkach 10 szt. Stanowczo za mało!!!Zniknęły jako pierwsze :)
Do dekoracji mufinek i sernika użyłam 500 ml śmietany kremówki i 500 g serka mascarpone, a ponieważ zostało mi troszkę masy serowej użyłam jej jeszcze do szybkiego tiramisu, wykorzystując resztki likieru kawowego i kakao.
Ponieważ wszystko było z serduszkami, drugie śniadanie Jaśka również:
Największą atrakcją dnia były walentynki wykonane przez Jaśka. Ja tylko pisałam dla kogo na górze i podyktowany komentarz na dole. Jako jedyna dostałam tekst: 'Jesteś bardzo najlepsza' i spuchłam z dumy natychmiast.
Z prac Jaśka powstała wystawa, więc każdy spragniony 'śtuki' może ją u nas oglądać do 25.02 oczywiście, a fotkę z wernisażu wieszam już teraz:
Dla wyjaśnienia: opróćz różnych wzorów graficznych każdemu Jasiek namalował to, co umie najlepiej rysować, czyli wielki staw ( cokolwiek to znaczy i jakkolwiek wygląda - to to czerwoną kredką...)
Jak widac nawet matka nie wie, co autor miał na myśli.
Miałam genialny pomysł, żeby zjeść sushi z restauracji Zen, o której już pisałam kiedyś, ale na taki sam wpadło prawdopodobnie pół Krakowa i w walentynki nie sprzedawali na wynos, a tłok był taki w lokalu, że o matko.
Z pomysłu nie zrezygnowałam i zamówiłam sushi w www.haikusushi.pl - dużo taniej, dowóz gratis i naprawde dobre! Nie ma to jak w Zen, gdzie robia wszystko świeżutkie, na oczach klienta i na miejscu ( które jest bardzo klimatyczne), ale z haiku bardzo smakowało nam i mamie, która jadła je pierwszy raz w życiu.Miało być dostarczone między 21:00 a 22:00 i za minutę 22:00, kiedy pokroiłam już serniczek i postawiłam krzyżyk na haiku - pojawił się zziębnięty kurier.
Jako walentynki małż przyniósł dwie płyty dvd z druga serią kultowej bajki Baranek Shaun,więc zarykiwaliśmy się wszyscy do 23:00.
Co do baranka - absolutnie kultowa pozycja bajki według mnie przede wszystkim dla dorosłych, bo ilość grepsów w niej zawartych jest imponująca. Koniecznie obejrzyjcie choć jeden odcinek na youtube!!!
zdjęcia ze strony empik.pl
Najedzeni i wyśmiani spokojnie zakończylismy imprezę gorącą herbatą:)
Nie ma jak poczucie humoru i pyszne jedzonko!
No mieliście mega fantastyczne walentynki!!!! Słodkości że palce lizać, susi i rewelacyjny baranek!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam goraco
Aż ślinka cieknie - na słodkości, a szczególnie na sushi (mniam). Baranek znany :) Jasia walentynki śliczne - Jasiu, pięknie!!
OdpowiedzUsuńPysznie, uroczyście :) Wernisaż zaliczyłam. Staw imponujący :)
OdpowiedzUsuńBaranek faktycznie wyrywa boki. Lubimy tę bajkę :)Pozdrawiam serdecznie
wow wow ale u Ciebie pysznosci.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że wszyscy, którzy tu zaglądają, spędzili walentynki po prostu w miłej atmosferze, czego na co dzień życzę ukłon wszystkim przesyłając dworski!
OdpowiedzUsuń