Komedia o wysokim poziomie żenady. Żarty polegające na siarczystych przekleństwach, niby śmiesznych typach bohaterów i wymuszonych gagach, a wszystko to zanurzone w scenariuszu, w którym naprawdę nie wiadomo o co i komu chodziło, kiedy go pisał...Zawsze wydawało mi się ,że mam duże poczucie abstrakcji w moim poczuciu humoru.Nie mogę zrozumieć co robią tam poważne nazwiska - Frycz, Stelmaszyk, Dziędziel, Braciak. Tzw. fun ma gwarantować Jacek Borusiński z kabaretu Mumio. Niestety nie gwarantuje. Co gorsza w świetle przeciekawego wywiadu z nim, który przeczytałam w katolickim czasopiśmie 'Niedziela' sprzed tygodnia jego rola w tym filmie dla mnie dowodzi słabego poziomu artystycznego i hipokryzji moralnej. Zgroza! Ja wiem, że wszyscy mamy rachunki do zapłacenia, kredyty i zobowiązania, ale bez jaj.
Jak normalnie zawsze polecam i namawiam do tego, co warto, tej pseudokomedii zaprawdę powiadam wam NIE WARTO oglądać.
Film nie zepsuł nam humorów i wróciłyśmy sobie z kina raz jeszcze do Asi na pyszne latte z tiramisu w pucharkach i powtórne pogaduchy, bo nie wiadomo , kiedy się w tym składzie znów spotkamy.
Piccolo, a przede wszystkim spotkanie, poprawiło nam nastrój moc bardzo.
No i można po nim prowadzić:) Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz