Uwielbiam oglądać szopki krakowskie!
W tym roku już po raz jubileuszowy -70ty w czwartek 6 grudnia komisja oceniła prace, a potem wylądowały one w Muzeum Historycznym. A w muzeum na wystawie pokonkursowej wylądowałam ja.
Prac więcej niż ostatnio. Dobrze pomyślane zwiedzanie - piwnice to prace dzieci i młodzieży + stanowiska dla najmłodszych do kolorowania malowanek z szopkami i budowania ich z drewnianych klocków. Sale na górze - szopki dorosłych i zwycięzcy konkursu.
Źle pomyślane oświetlenie i to,że nie można robić zdjęć z fleszem. Niestety mój malutki kieszonkowy aparacik słabo sobie radzi z takim światłem, więc wybaczcie jakość. Najlepiej oczywiście zobaczyć samemu.
Na zdjęciach z portali informacyjnych zobaczyłam jak niesamowicie żywo i kolorowo prezentują się szopki w świetle dnia i pięknym słońcu, które było właśnie 6 grudnia. Poszukajcie zdjęć na stronach Gazety Wyborczej lub Gazety Krakowskiej. Warto!
Jak zwykle nie wiadomo, na co patrzeć najpierw. W tym roku starałam się wyłowić interesujące szczegóły, choć trudno było, gdy wszystko mieni się kolorami, światełkami, barwami złotek...
Widziałam małe cuda - trębacza uchylajacego okienko i grającego hejnał, latającego Pana Twardowskiego na kogucie, zaczarowana dorożkę, artystów Piwnicy Pod Baranami, Świętą Rodzinę z tak sympatycznymi buziami,że aż się uśmiałam i wręcz doskonale odwzorowane sarkofagi Jadwigi i Jagiełły w przepięknie zdobionych kaplicach. O witrażach w okienkach szopek nawet nie wspomnę, bo aż strach pomysleć, ile trzeba było czasu na takie dziubanki- malowanki.
Niesamowicie podobają mi się pomysły dzieci. Jak w zeszłym roku zachwycałam się szopką zrobioną z trzech butelek po napojach wyskokowych, w tym padłam na widok tej szopiny- praczyny. Geniusz!!!:
Większa też w tym roku różnorodność materiałów: ciasto, glina, piernik, chleb, plastik...
Mam też swojego ulubionego autora, który ma pewną manierę, ale każde jego dzieło jest tylko z pozoru takie same, w rzeczywistości szopki łączą tylko kolory i ogólna bryła ( tu dodałam zdjęcia ze strony gazeta.pl):
I jak zwykle najciekawsze były detale wymyślone autorsko, a nie wsadzone z innej bajki. Bardzo mi się podobała Agnieszka Radwańska ( w końcu krakowianka!) - niestety rozmazałam zdjęcia, choć zrobiłam kilka.Tu grota z puszki po szynce Krakus,Fantastyczny kot na dachu i tryptykowy ołtarz na wzór Stwosza:
Niezmiennie zachwycają mnie miniaturki - na kilkunastu centymetrach kwadratowych dzieje się mały świat, nawet zaczarowana dorożka jest tak dokładnie odwzorowana!
Na wystawę marsz!
Piękne szopki!Ludzie to jednak skarbnica talentów! Niestety za daleko do Krakowa...Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNutko, mam nadzieję,że kiedys będziesz w Krakowie we własciwym czasie - koniecznie zajrzyj na szopki!
OdpowiedzUsuńByłam pierwszy raz. Podziwiałam, warte zobaczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mariola
Choć nie zrobiłam żadnej, cieszę się,że ci się podobało :)Warto odwiedzać takie wystawy, bo to coś wyjątkowego! Pozdrawiam!
Usuń