W czerwcową sobotę odbył sie w mojej dawnej podstawówce piknik ogólnodostępny. Poszliśmy i my. Dzień piękny i słoneczny, a atrakcji dużo.
Czy może być lepsza forma zmęczenia dzieci przed obiadem?
Najwiekszą frajdą była zdecydowanie przejażdżka elektrycznym autkiem. Chłopaki kierowali na zmianę i lepiej im to o dziwo wychodziło niż świeżo upieczonej mamie- kierowcy.
Były i balony i malowanie buziek i łapanie rybek...A także specjalnie przygotowane szablony do zdjęć w kształcie owoców.
Absolutnym szałem okazała sie możliwość dokładnego obcypania wozu bojowego policji, nadawanie przez radio i trąbienie. O matko co się tam działo!!!!
Zmęczeni, rozmazani, ale szczęśliwi wróciliśmy do domu i magicznym sposobem chłopaki usnęły od razu.Ufff...
Dzieci to jednak morze kłopotów i strumyczek radości!
Stasio wyraźnie kombinuje, co zrobić, żeby wrócić na tę imprezę...a Jasiek chyba już ma gotowy plan ;o)
OdpowiedzUsuńMoi synowie to zaiste kombinatorzy pierwszej wody. Czasami robią takie miny,że nic tylko od razu w więzieniu zamnkąć, bo bombę wymyślą ;)
Usuń